piątek, 5 sierpnia 2016

Od Luthera CD Ryu

Widok chłopaka, który był w całkowitej rozsypce, rozbił mnie. Ryu miał teraz ciężki i spokojny oddech. Mimo ciemności (bo była już noc, a ja nie zapaliłem światła) i względnego spokoju, na jego policzkach wciąż było widać wilgotne smugi, które przez blask gwiazd i księżyca miały na sobie refleksy. Siedziałem tak jeszcze chwilę, gdy nagle wszystko co powiedział wbiło mi się w serce. Rozpłakałem się, starając się jak najbardziej zagarnąć Azjatę w swoje ramiona. Chłopak już całkiem znajdował się na moich kolanach, a twarz wtuloną miał w moją pierś. Oparłem brodę na jej czubku i nie powstrzymywałem łez. Tak cholernie dobrze wiedziałem, co czuł. Chciałem go teraz jak najbardziej opatulić swoim ciałem, jakbym próbował ochronić go przed złem tego świata. Gdybym posiadał skrzydła, zamknąłbym go pomiędzy nimi, jakby ich pióra tworzyły zasłonę.
Kiedy już uspokoiłem wszelkie emocje, które zaczęły mną targać, podniosłem się z chłopakiem na rękach i ruszyłem w stronę sypialni. Postanowiłem, że będę spać z nim. Moja obietnica tego oczekiwała. Wszedłem więc do mojego pokoju i ułożyłem Ryu delikatnie na łóżku. Otuliłem go kocem i ruszyłem posprzątać w salonie i kuchni. Gdy już to zrobiłem, umyłem zęby, przebrałem się w luźne dresy i tank top, po czym wróciłem do chłopaka. Leżał na mojej pościeli zwinięty w kulkę. Zamknąłem dokładnie drzwi, oraz okna, a także zasłoniłem żaluzje. Pewne było, że chłopak będzie miał kaca, a nie chciałem, żeby obudziły go hałasy z dworu i nieprzyjemne dla tego stanu światło. Ułożyłem się wreszcie przy blondynie i przytuliłem go szczelnie od tyłu, wsadając jedną rękę pod jego kark, drugą natomiast obejmując go w klatce piersiowej. On tylko przesunął się do tyłu, wtulając swoje plecy w moją pierś. Ucałowałem go w potylicę i zostałem tak z ustami przyciśniętymi do jego czupryny, wciągając nosem przyjemny zapach jego włosów.

Z marszu wszedłem do sklepu, gdzie zastałem uśmiechniętego Josha. Nie zwalniając, z zaciśniętymi pięściami, ruszyłem do lady. Chwyciłem go za pierdoloną bluzę i pociągnąłem w dół w taki sposób, że mało brakowało, a chłopak uderzyłby w polerowany blat swoją szczęką.
- Luther, kurwa, co jest?!- Pisnął zszokowany, patrząc to na moją dłoń to na mnie. Ja natomiast wpatrywałem się w jego przerażone oczy. Fakt był taki, że Josh wiedział do czego jestem zdolny i mimo, że był silniejszy ode mnie, często okazywał mi swoją uległość.
- Jeszcze raz szmaciarzu będziesz się śmiał z Ryu w jego, albo co gorsza mojej obecności, przyrzekam. Wyrwę ci te twoje pozbawione do cna testosteronu jajka, razem z kutasem i wepchnę tak głęboko w dupę, że wyjdą ci gardłem i odwidzi ci się ssać wszystko co popadnie w każdej pieprzonej toalecie w każdym możliwym klubie.- Wszystko powiedziałem, ba, wręcz wykrzyczałem z widoczną złością, nienawiścią i wkurwieniem. Dun ze strachem wpatrywał się w moje oczy, które pradopodobnie przybrały odcień ciemnego granatu. Przełknął głośno ślinę i szybko zaczął kiwać głową. Puściłem go, a on natychmiast wyprostował się, odskoczył i zaczął nerwowo przecierać swoje gardło, mimo, że nawet za nie nie trzymałem. Westchnąłem cicho i kilka razy zacisnąłem swoją pięść, by zaraz ją rozprostować.- Przepraszam...- Wyszeptałem, po czym przejechałem kilkakrotnie dłońmi po swojej twarzy.- Po prostu... On jest delikatny... A ja...
- Rozumiem.- Odparł tylko, a gdy spojrzałem na niego, posłał mi szczery uśmiech. Czerwonowłosy obszedł ladę i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił, gładząc przy tym po plecach.
On jest za dobry, cholera...
A ja musiałem wrócić do domu i zająć się Ryu, który tak jak podejrzewałem. Był na kacu. Kupiłem więc przy okazji jakieś tabletki na ten nieprzyjemny wypadek i przeprosinami na ustach opuściłem lokal.

Dokładnie trzy tygodnie później mogłem sobie przyrzec, że Ryu dostatecznie mi zaufał. Chodziłem z nim prawie wszędzie po akademii, a każdy, od kogo usłyszałem złe słowo na temat Koreańczyka, albo został postraszony, albo (w zależności od czynów popełnianych) dostawał nieźle po pysku. Oczywiście robiłem to wszystko bez wiedzy Ryu. Znając życie gdyby dowiedział się o tym zapłakałby się na śmierć. Wkrótce więc wszyscy dobrze wiedzieli, że nie należy obgadywać Ryunosuke Takaraia... Przynajmniej nie w obecności Luthera Clifforda, który był gotów obić każdą ładną buźkę.
I dokładnie trzy tygodnie później mogłem przyrzec, że spieprzyłem naszą relację. Nie wiem czemu, ale zrobiłem coś, przez co wyszedłem bardzo niekorzystnie w oczach Koreańczyka. Tak mi się przynajmniej wydawało, ale nie wiem, czy on odebrał to tak jak ja sobie wyobrażałem.
W każdym bądź razie, to co zrobiłem, było najzwyczajniej nie na miejscu. Cholernie nie na miejscu...
 Barczysty mężczyzna, którego imienia nawet nie znałem pchnął mnie na ścianę w przedpokoju mieszkania mojego i Ryu. Przy okazji przyssał się do mojej szyi i wsunął swoje duże dłonie pod moją koszulkę, drażniąc moją chłodną skórę, swoją ciepłą. Z moich ust wydarł się głośny jęk, gdy znalazł czuły punkt przy mojej szczęce. Czułem jak się uśmiecha w moją szyję, podczas gdy ja podskoczyłem, oplatając go nogami w pasie. Jedną dłoń wsunął pod mój tyłek i lekko mnie podrzucił, aby poprawić moją pozycję. Zza jego ramienia dojrzałem przestraszonego Koreańczyka, który stał z jogurtem w rękach i wytrzeszczonymi oczami. Byłem zbyt przyćmiony podnieceniem, by cokolwiek zrobić, więc tylko ponownie jęknąłem, odrzucając głowę do tyłu. Starszy ode mnie mężczyzna poszedł ze mną do sypialni, gdzie rzucił mnie na łóżko i dokładnie zamknął drzwi. W pięć minut leżałem rozebrany, brzuchem w dół. Wraz z rozkazem mężczyzny położyłem klatkę piersiową na materacu, a tyłek uniosłem w górę, mocno go wypinając. Pół twarzy schowanej miałem w poduszce. Mogłem poprzysiąc sobie, że usłyszałem zagłuszony szloch. Jednak równie dobrze mogła być to moja wyobraźnia, która zaczynała mi przynosić lubiane przeze mnie masochistyczne tematy w dziale "erotyka". Nie mogłem się też za bardzo skupić na tym dźwięku. Usta mężczyzny między moimi pośladkami stanowczo mnie rozpraszały i nie pomagały racjonalnie myśleć. Tego wieczoru zamieniłem się w kupkę pornograficznych dźwięków...
 Następnego ranka wygoniłem wysokiego bruneta z mieszkania, a sam poszedłem się wykąpać i ubrać.
- Luther ty dziwko.- Wysyczałem do siebie w odbiciu. Jednak ta myśl została zasłonięta przez świadomość, że mimo wszystko to był bardzo dobry seks. Posłałem więc sobie w lustrze uśmiech, a on oczywiście odpowiedział tym samym.
A kiedy wyszedłem z łazienki czysty i ubrany, zastałem blondyna przy stole z miską płatków pod nosem. Starał się na mnie nie patrzeć. Nie zwracać na mnie uwagi. Traktować mnie jak widmo.
- Powiedz to.- Wyburczałem. Ryu spojrzał na mnie łaskawie. Tym razem jednak ze zdziwieniem.- No dalej. Nie krępuj się.
- C-co?- Wyszeptał nagle.
- No... Mów... Powiedz wreszcie, że jestem dziwką. Że jestem dziwką, naczyniem na spermę, pierdolnikiem, męską prostytutką. Nie krępuj się kurwa! Wiem co mówi ten wzrok, to zachowanie!- Uniosłem się nieco.- Wykrzycz mi to w twarz Ryunosuke!
- Martwiłem się o ciebie kurwa!- Na to teraz ja byłem posiadaczem zdziwionej buzi.
- C-co?- Teraz ja głupio się spytałem.
- Martwiłem się debilu, żeby tamten kark nie zrobił ci krzywdy!- Pisnął ze łzami w oczach i wyleciał do swojego pokoju. Ruszyłem za nim, ale drzwi były zamknięte.
- Ryu? Ryu, ja... Ja przepraszam.- Wyszeptałem do ciemnego drewna dzielącego nas w tym momencie.- Ja naprawdę przepraszam...

<Dam dam daaaaaaaam! Jestem suką iks de>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz