poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Logana cd. Melanie

Spojrzałem się w kierunku tego faceta. Przełknąłem gulę w gardle. Tak samo jak dziewczyna byłem bezradny. On ją chcę, a ja nie wiem co mam robić. Nie umiem się bić, a on jest nie tylko dwa razy ode mnie większy, to do tego silniejszy. Pomimo tego wstałem i podszedłem do chłopaka, który stanął nade mną i zmierzył mnie morderczym wzrokiem.
- Odsuń się pedale - po tych słowach popchał mnie na drzewo.
Piękna akcja, prawda? Facet próbuje obronić nową dziewczynę przed jakimś zboczeńcem, ale zamiast tego daje się po prostu odepchnąć. Aż żałuje tego, jaki jestem.
Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieję, przez uderzenie w głowę. Musiałem rozmasować chociaż trochę tył łba, by po chwili zacząć normalnie kontaktować. Chłopak złapał dziewczynę za rękę, jednak jej nie szarpał. Dalej próbował ją namówić na spotkanie, ale ona ze łzami w oczach ciągle odmawiała. To go coraz bardziej denerwowało i ewidentnie ściskał mocniej dłoń, która robiła się czerwona.
- Zostaw ją - przypominając sobie lekcję walki z Ashton'em, podbiegłem do niego, po czym uderzyłem go pięścią w twarz. Efektem tego było jego lądowanie na ziemi, oraz zamknięcie oczu. Pierwsza myśl: O matko, zabiłem go! Jednak gdy tylko zauważyłem, że klatka chłopaka się podnosi, odczułem niewiarygodną ulgę. Dopiero gdy byłem już pewny, że on po prostu stracił przytomność, zacząłem się dziwić samemu sobie. Może jednak słowa „Uderz mnie” wypowiedziane przez mojego przyjaciela nie były wcale takie bezsensowne. Do tego chyba w końcu odzywa się moja wilcza strona w ludzkim ciele.
- Może lepiej chodźmy stąd - moje obserwowanie unoszącej się klatki przerwała Melanie, która wstała spod drzewa i lekko ciągnąc mnie za ubranie, próbowała mnie obudzić, abyśmy po chwili uciekli z tego miejsca.
Usiedliśmy zdyszani na korytarzu, który był całkowicie pusty. Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy. Pierwszy raz się tak dziwnie poczułem. Już wiem jak to jest kogoś uderzyć. Nie wiem sam czy podobało mi się to w jakiś sposób, w końcu jestem przeciwko przemocy, ale tutaj nie miałem wyboru. Przecież nie przemienię się w wilkołaka na zawołanie, a nawet jeśli, to bym zabił nie tylko jego, ale i Melanie. Teraz tylko się cieszyć, że na razie oboje mamy spokój, chociaż w tej chwili nie byłem pewny, kto ma gorzej. Czy dziewczyna, że go odrzuciła, czy ja, że uderzyłem. Gdy tylko w mojej głowie zaczęły się pojawiać zemsty chłopaka, zrobiłem się blady.
- Logan... co ci jest? - Melanie mnie szturchnęła, a ja spojrzałem na nią całkowicie wystraszony.
- Już po mnie. I po tobie. I po nas - zacząłem jojczyć, łapiąc się za głowę. Co ja najlepszego zrobiłem...
I nagle rozległ się głos sekretarki w mikrofonie.
- Do gabinetu są proszeni Logan Henderson i Melanie Stark - po tych słowach serce zaczęło mi jeszcze szybciej bić. Przez pierwsze sekundy siedzieliśmy bez ruchu na ławce, w ciszy. Żadne z nas się nie odezwało.
- Lepiej się nie przyznawajmy - moje słowa przerwały nurtująca melancholię wokół nas. Dziewczyna spojrzała na mnie kątem oka. - Jeśli powiemy prawdę, będzie jeszcze gorzej - wstałem i z rękoma w kieszeni, zacząłem kierować się w stronę gabinetu dyrektorskiego. Po przejściu paru kroków, zatrzymałem się czekając na rudowłosą. Gdy ta zobaczyła jak przystaje, wstała szybko z ławki i dołączyła obok mnie. Po tym jak stanęła na równi ze mną, wznowiłam swój „spacerek”. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. Nie wiem jak dziewczyna, ale ja się nie mogłem pozbierać po tym, jak tylko mu coś zrobiłem. Ja, największa ciamajda tego miasta. Może i nawet tego kraju? Nie wiadomo.
Stanęliśmy parę kroków przez wyznaczonym miejscem. Patrzyliśmy się na zamknięte drzwi, a wokół nas nikogo nie było. Słyszałem tylko stłumione głosy za drzwiami. Oboje przypatrywaliśmy się im.
- Gotowa? - spojrzałem an dziewczynę z dołu, gdyż była wyższa. Widząc jej niepewność, posłałem jej ciepły uśmiech.

<Melanie? Czytaj następnym razem ze zrozumieniem, bo on domyślał się, o co chodzi, więc tego pierwszego pytania by nie zadał>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz