sobota, 6 sierpnia 2016

Od Ashton'a C.d Aaron'a

Przyciągnąłem do siebie chłopaka i delikatnie otarłem dłonią łzy spływające po jego policzkach.
- Ej młody, nie musisz przepraszać -wyszeptałem- Dam sobie jakoś radę.
Wprawdzie wizja prześladujących mnie facetów, którzy w każdej chwili mogą się zemścić nie była zbyt przyjemna ale wolałem by to mi groziło takie ryzyko. Nie chciałem by katowali Aaron'a. Nie mogłem dopuścić do tego by ktokolwiek jeszcze go skrzywdził.
Brunet schował twarz w moim ramieniu i wybuchnął płaczem. Co jakiś czas jęczał tylko przeprosiny i wyjaśnienia ale nie słuchałem już tego. Gładziłem go tylko po plecach chcąc by się uspokoił.
- Chodź, nie powinniśmy tu tak stać -złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę schodów.
Weszliśmy do naszego pokoju. Poprowadziłem Aaron'a na łóżko. Usiadł po turecku wycierając mokrą twarz rękawem swojej bluzy. Zająłem miejsce naprzeciwko niego i zaplotłem dłonie na jego szyi.
- Mogłeś mi powiedzieć -westchnąłem próbując złapać jego spojrzenie.
- Nie chciałem by coś ci się stało.
Rozglądał się przerzucając co chwila wzrok z miejsca na miejsce. Ująłem palcami jego podbródek zmuszając do tego by na mnie spojrzał.
- Doceniam to, naprawdę. Ale wiesz, że możesz na mnie liczyć. Nie pozwolę cię nikomu tknąć.
Ostatnie krople spłynęły po skórze chłopaka i jego twarz momentalnie się rozjaśniła. Uśmiech zdawał się być nieco wymuszony ale zignorowałem to ciesząc się, że przestał już się smucić.
- Lepiej się prześpij. Jutro chcę cię dokądś zabrać -zeskoczyłem z materaca na podłogę.
Oczy bruneta zaiskrzyły i skierowały całą swoją uwagę na mojej osobie. Uniosłem kącik ust zadowolony, że udało mi się wzbudzić jego ciekawość.
- Dokąd? -spytał
- Niespodzianka -odparłem tajemniczo i ruszyłem do łazienki.
W połowie drogi poczułem jak coś miękkiego obija mi się o plecy. Odwróciłem się i spojrzałem na leżącą u moich stóp poduszkę.
- Co ze szkołą? -spytał Aaron uśmiechając się niewinnie jak gdyby mogło mnie to przekonać do tego, że to nie on we mnie rzucił
- Nie mów, że się tym przejmujesz. Wciśniemy im jakąś ściemę i po sprawie.
Podniosłem jaśka i odrzuciłem go trafiając bruneta w twarz. Jego ciało opadło w tył lądując na materacu a ja śmiejąc się zamknąłem się w toalecie.
Wziąłem szybki prysznic, po którym ustąpiłem miejsca w łazience Aaronowi. Minął się ze mną muskając mnie przy tym po włosach. Wchodząc do swojego pokoju usłyszałem jego cichy, przypominający nucenie śmiech po czym zniknął za drzwiami. W pokoju zauważyłem stojącą w rogu gitarę. Podniosłem ją i wskoczyłem na łóżko opierając ja sobie na nogach. Ułożyłem palce na strunach i zacząłem delikatnie szarpać. Melodia przypominała nieco wersję Aaron'a tylko była powolniejsza i nieco delikatniejsza.
- O! -usłyszałem radosny krzyk a potem uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka- Nie mogłeś na mnie poczekać.
Odrzucając na bok ręcznik, którym wycierał sobie włosy wgramolił się na łóżko. Oparty o moje ramię rzucił mi spojrzenie zachęcające bym grał dalej. Posłusznie więc zacząłem tworzyć melodię od nowa ciągle czując miarowy oddech bruneta na szyi. Po kilkunastu minutach odstawiłem gitarę na bok powolnym ruchem by nie zbudzić śpiącego.

***

Gdy rano się obudziłem i otworzyłem oczy nie zauważyłem przed sobą chłopaka. Musiał się znów obudzić wcześniej. Zaspany dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że w pokoju słychać dźwięki gitary oraz cichy śpiew Aaron'a. Przewróciłem się na drugą stronę i zauważyłem jak ciemnooki siedzi dokładnie naprzeciwko mnie, na  wyciągnięcie ręki. Zorientował się, że już sie obudziłem, bo przerwał grę i spojrzał na mnie lekko zaczerwieniony.
- Graj -zachęciłem
Podczołgałem się do niego i okrywając szczelniej kołdrą przywarłem do jego boku. Czułem jak porusza ramieniem szarpiąc struny gitary. Nie śpiewał już co trochę mnie rozczarowało, bo miał piękny głos. Mimo to z uśmiechem wsłuchiwałem się w melodię.
- To jak, dokąd dziś idziemy? -spytał
- Ależ ty niecierpliwy -mruknąłem nie chcąc zdradzić mu jak na razie tych szczegółów.
Zaśmiał się i podniósł na nogi. Chwilę później ciepła kołdra, która okrywała niemal każdy centymetr mojego ciała oprócz głowy została ze mnie brutalnie ściągnięta.
- No ej! -krzyknąłem i skuliłem się w kłębek by zatrzymać choć trochę ciepła- Co tak sie śpieszysz?
- No proszę, powiedz mi! -zrobił tak słodkie oczka, że nie mogłem się powstrzymać.
- Na festyn za miastem. Pojedziemy motorem.
- Festyn? -powtórzył podskakując z radości jak małe dziecko.
- Ta...to teraz mogę odzyskać kołdrę? -spytałem patrząc zniecierpliwiony w jego stronę.
Zamiast tego chłopak sam wgramolił się do łóżka i objął mnie ramieniem.

***
Wyszliśmy z akademii nieco po tym jak rozpoczęła się pierwsza lekcja. Wszystko przez to, że Aaron nie pozwolił mi spać dłużej twierdząc, że przez to stracimy mnóstwo czasu, który moglibyśmy wykorzystać na festynie. Cieszył się jak małe dziecko i tylko moja prośba by zabrał swoją gitarę nieco go zaskoczyła.
Wsadziłem na głowę Aaron'a swój kask. Miałem tylko jeden więc wolałem nim zabezpieczyć chłopaka choć on zaprzeczał i poddał się dopiero gdy siłą wcisnąłem go na jego głowę. Wsiadłem na motor natomiast brunet zajął miejsce za mną i objął dłońmi w pasie.
Na miejsce musieliśmy jechać jakieś dwadzieścia minut. Po drodze opowiedziałem nieco towarzyszowi o tej imprezie.
- Organizują to co roku. Rozstawia się tam wesołe miasteczko, cała masa stoisk z żarciem, różne gry, atrakcje....Jest tam też scena, na której mogą występować amatorzy. To dlatego kazałem ci wziąć gitarę.
- Co? Ale ja nie zagram przed tyloma ludźmi -krzyknął mi do ucha chcąc bym go usłyszał spomiędzy tego szumu samochodów i natrętnym klaksonów.
- Jak chcesz  -wzruszyłem ramionami- Może zmienisz zdanie.
- Nie sądzę.
Dalsza droga minęła w milczeniu. Po kolejnych kilku minutach jazdy dotarliśmy na miejsce.

Aaron?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz