poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Od Ashton'a C.D Aaron'a

Czując pod koszulką ciepłe dłonie chłopaka uśmiechnąłem się. Byłem pewien że mi nie wybaczy. Bardzo go skrzywdziłem i jeszcze bardziej tego żałowałem. Przysunąłem się ocierając przy tym swoim torsem o jego. Zanurzyłem jedną dłoń w jego włosach, drugą trzymałem na żebrach. Chciałem by ta chwila trwała jak najdłużej. Szczególnie że może już się nigdy nie powtórzyć.
- Też cię kocham -szepnąłem i znów złączyłem nasze usta.
Ucieszyłem się gdy wyznał mi co do mnie czuje. Po raz pierwszy ktoś mi coś takiego powiedział. Nigdy wcześniej nie słyszałem by podobne słowa skierowane były do mnie. Czułem że teraz muszę zrobić wszystko by pomóc mu odzyskać leki.
Z zamyślenia wyrwał mnie Aaron. Jego dłonie wędrowały wzdłuż mojego kręgosłupa póki nie zatrzymały się na szyi. Koszulka była już całkowicie podwinięta odsłaniając moją klatkę piersiową. Wymieniłem z brunetem spojrzenia a wtedy mój T-shirt w błyskawicznym tempie znalazł się na podłodze.
Być może nie był to odpowiedni moment ale wiedząc, że nie długo mogę go stracić na zawsze chciałem z nim to zrobić.

***

Rano obudził mnie oddech Aaron'a który łaskotał mnie po szyi. Otworzyłem oczy. Brunet leżał na mnie uniemożliwiając niemal żaden ruch. Ale nie miałem nic przeciwko temu. Objąłem ramieniem jego plecy i pocałowałem w czoło. Czując jak kosmyki jego włosów muskają moje wargi zaśmiałem się cicho. Wtedy właśnie Aaron się obudził.
- Hej mały -powitałem go widząc jak otwiera oczy.
Uśmiechnął się i mocniej zaplutł dłonie wokół mojej szyi. Zbliżył swoje wargi a ja zadowolony, że nareszcie mam go tylko dla siebie odwzajemniłem gest. Po kilku minutach niechętnie przerwałem czułości i zerknąłem na zegarek. Była sobota ale poszukiwaniach opiekuna chłopaka wolałem zacząć jak najszybciej. Spojrzenie chłopaka powędrowało za moim i usłyszałem jak wzdycha zawiedziony. Zaśmiałem się i poczochrałem mu włosy. Aaron zsunął się ze mnie i wyszedł z łóżka do łazienki. Ja także wstałem i podszedłem do szafy by znaleźć jakieś ciuchy do założenia. Wziąłem do ręki rurki, luźną podkoszulkę i skórzaną kurtkę. Odłożyłem rzeczy na bok i zacząłem ścielić łóżko. Gdy skończyłem Aaron akurat wyszedł z toalety. Poczułem delikatny zapach jego perfum więc nie mogąc się powstrzymać podszedłem do niego i objąłem. Czułem jak łzy napływają mi do oczu jednak nie chcąc by to zauważył zamrugałem kilka razy odpędzając słone kropelki. Wysunąłem się z ucisku i zniknąłem za drzwiami łazienki.
Myłem się nieco dłużej niż zwykle. Pozwalałem by ciepła woda spływała po moim ciele zmywając łzy, pot i wszystko inne. Zakręciłam kran i wytarłem skórę ręcznikiem po czym założyłem na siebie przygotowane wcześniej ubrania. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Z gładkiej tafli patrzył na mnie wysoki rozczochrany blondyn. Sięgnąłem po grzebień i na szybko przeczesałem włosy. Gdy wyszedłem z łazienki do moich płuc wdarł się rozkoszny zapach. Od razu poczułem głód. Zauważyłem siedzącego na łóżku Aaron'a. W dłoni trzymał talerz z mlekiem i płatkami a drugą ręką wskazał na stół na którym stała druga porcja. Wziąłem talerz do ręki i usiadłem obok bruneta.
- Ashton, chcę żebyś wiedział że.... Że jeśli się nie uda....bardzo jestem ci wdzięczny, że byłeś przy mnie -mruknął
- Przestań, nie pozwolę ci odejść. Znajdziemy go. Odzyskasz swoje leki, będziesz żył -pocieszałem go dodając też tym nadziei sobie- Gdzie on tak właściwie mieszka?

Aaron? <Chwilowo wena mnie opuściła>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz