sobota, 20 sierpnia 2016

Od Sophii C.D Anthony

- Nie mogłam spać. Twój napalony kolega stał pod moim domem i próbował ze mną flirtować. - przewróciłam oczami.
Anthony zaczął się śmiać.
- Co w tym śmiesznego? - zapytałam, mimowolnie się uśmiechając.
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym wzięłam aparat fotograficzny z mojego pokoju i wyszłam do lasu. Pierwszą lekcję mieliśmy dopiero o dziesiątej, ponieważ jeden z nauczycieli zachorował.
Nagle przede mnie wyskoczyły sarny - matka z córką. Nie zastanawiając się ani chwili, zrobiłam im zdjęcie. Gdy robienie zdjęć w lesie znudziło mi się, pomaszerowałam do najbliższej stajni i porobiłam zdjęcia pasącym się na pastwiskach koniom.

* * *

Z niechęcią skierowałam się do sali lekcyjnej. Super, następne spóźnienie. Jeszcze trochę, i mnie wywalą.
W sumie, to nawet dobrze.
Tyle, że nie miałabym gdzie spać, a starzy nie podeślą mi przecież hajsu.
Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi, wchodząc do środka klasy. Anthony już dawno siedział w ławce i bawił się długopisem, udając, że słucha.
- Yui, Yui, Yui... - pokręcił zrezygnowany głową.
Uniosłam brew udając, że nie wiem o co chodzi.
- Nie możesz codziennie się spóźniać - powiedział, widocznie zdenerwowany - po lekcjach zostaniesz w klasie i napiszesz na tablicy sto razy "nie będę się spóźniać", pozmiatasz, namoczysz gąbkę, zetrzesz tablicę, uchylisz okna i podlejesz rośliny. Teraz siadaj, i dobrze ci radzę, dzisiaj nie wyprowadzaj mnie z równowagi - wysyczał. Wzruszyłam ramionami i usiadłam sama w ostatniej ławce.

Anthony?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz