czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Anthony'ego cd Sophii

Wstałem z ziemi i podałem rękę dziewczynie.
-Anthony.
-Chodź do klasy. - powiedziała uśmiechnięta.
Znów większość osób skierowała wzrok na mnie.
-Kolejne spóźnienie? - zapytał nauczyciel, na co przewróciłem oczami i usiadłem bez słowa. Bawiąc się długopisem, zerkałem co jakiś czas w stronę tablicy. Wyglądało w sumie to tak, że nauczyciel pierdolił o temacie, a klasa siedziała i udawała, że słucha. Nie przeszkadzało to nikomu. Po tej lekcji, zostały jeszcze trzy i dadzą nam spokój. Nie chciało mi się już tu siedzieć, skoro i tak nic nie robimy...
Po trzeciej lekcji, nudnej jak pozostałe, podszedłem do Sophii.
-Zawsze jest tak nudno? - zapytałem
-Nie. Nie zawsze, ale często. - odparła
-I chce ci się tak siedzisć na lekcji i się nudzić?
-Nie, ale nic przecież nie zrobię.
-Można się urwać przecież z lekcji. - powiedziałem opierając się o ścianę. -Dobra. Ja idę. Jak coś to mnie nie widziałaś. - rzuciłem odchodząc.
Zadzwonił dzwonek na lekcję, każdy, z wyjątkiem mnie, kierował się w stronę klas. Ja zmierzałem do pokoju, gdy już dotarłem na chwilę położyłem się na łóżku. Pogłaskałem koty i zacząłem się szykować do wyjścia. Zabrałem w sumie tylko grubszą bluzę, na dworze lał deszcz ale nie zniechęcało mnie to. Wyszedłem przez okno, mie chciałem ryzykować spotkania z jakimś nauczycielem, który kazałby mi iśĂ§ na lekcję. Byłem już na deszczu kiedy usłyszałem, iż ktoś się zbliża. Szybko zniknąłem za ścianą budynku i obserwowałem kto idzie. Na moje zdziwienie zauważyłem Sophię.
-Co ty tu robisz? - zapytałem wychodząc zza ściany.
-Nauczyciel kazał mi cię poszukać. - powiedziała wyraźnie niezadowolona z pogody.
-Wróć i powiedz, że mnie nie znalazłaś.
-No chyba nie. Nie zamierzam tam wracać. Puścił jakiś tandetny film. - powiedziała znudzona tym co się tam dzieje.
-Możesz iść ze mną, ale wszystko co zobaczysz zostawiasz dla siebie. Jasne? - zapytałem
-No spoko.
-To chodź.
Ruszyliśmy w stronę miasta.
-A gdzie idziemy? - zapytała w końcu.
-Do znajomych i suchego miejsca. - odparłem
Dziewczyna w odpowiedzi tylko mruknęła coĂŸ w stylu 'aha'. Szliśmy przez jakiś kwadrans, po upływie tego czasu doszliśmy do dość małego budynku. Zapukałem w rytmie trzy razy, po kilku sekundach drzwi się otworzyły a zza nich wyszedł wysoki blądyn.
-Kogo przyprowadziłeś? - mruknąl trochę niezadowolony.
-Spokojnie, nic nie powie.
-Ręczysz za nią? - zapytał poważnie
-Jasne.
-Wchodźcie zanim całkiem przmokniecie. - jego ton diametralnie się zmienił.
Weszliśmy. W powietrzu unosił się zapach krwi i alkoholu.
-Znów zrobili imprezę? - zapytałem Rocky'ego, który nas prowadził przez korytarz.
-Tak. Znów trochę przesadzili. - zaśmiał się.
Jak narazie Sophia milczała idąc za mną, co jakiś czas zerkałem w jej stronę aby upewnić się, czy jeszcze idzie. Rocky zaprowadził nas do schodów w dół.
-Tu moja rola się kończy. - rzucił radośnie odchodząc.
-Gdzie my idziemy? - zapytała nagle dziewczyna.
-Mówiłem już. Jeśli chcesz, w każdej chwili mogą cię wyprowadzić, na przykład jakby zaczęło by ci być duszno to mów. - odpowiedziałem.
W końcu doszliśmy do wielkiego pomieszczenia przypominającego salę na wielką imprezę. Muzyka grała, było trochę ludzi, ale onie tylko załatwiają interesy.
-Siema. - przywitał mnie facet w moim wzroście ale trochę starszy ode mnie. -Gdzie ją znalazłeś? - zaśmiał się spoglądają na Sophię.
-W szkole. - odparłem
-Anioł? - zapytał
-Chciałbyś. - powiedziałem.
-Upadły? - zgadywał dalej
-Heh. Nie.
-Wampir? - zapytał prawie pewny
-Mniej więcej. - uśmiechnąłem się do dziewczyny, która stała obok.
-Dhampir. - powiedział dumnie
-Brawo. Udało ci się. - powiedziałem sarkastycznie uśmiechając się przy czym pokazując kły.
-Chcecie coś do picia? - zapytał
-Sophia? - zapytałem
-No okej. - powiedziała, widziałem, że trochę ją rozbawiło zachowanie moje i mojego znajomego.
-To co. Siadajcie. Zaraz przyniosę. - uśmiechnął się odchodząc.
Usiedlismy przy dużym stoliku na kanapie.
-Podoba się? - zapytałem.
Sophia zaczęła spoglądaç po całym wystroju.
Ściany w kolorze szkarłatnej czerwieni, sufit i podłoga czarna. Duże stoły wokół, których są kanapy. Duży bar z wieloma piciami, metaliczne meble i małe okna z ciemnymi zasłonami.
-Tak. - powiedziała po chwili namysłu. - Skąd wiedziałeś, że jestem Dhampirem?
-Wiesz. Kiedyś nauczył mnie ktoś, wyczuwania z kim ma się do czynienia. Gdybyś nie była wampirem lub dhampirem nie przyprowadziłbym cię tutaj.
Po minucie przyszedł Nyer z trzema szklankami z czerwoną cieczą.
-Co to? - zapytała Sophia.
-Krew. Spokojnie, ofiary zgodziły się na oddawanie krwi. - odparł Nyer.
-Okradliście szpital. Prawda? - roześmiałem się.
-Nie no co ty. Pielęgniarki oddawały nam to same.
-Tylko dlatego, że też są wampirami? - zapytałem
-Taa..
Wziąłem ze szklanki duży łyk krwi. Sophia wzięła dość niepewnie ale wypiła.
-Nie najgorsze no nie? - uśmiechnąłem się

Sophia? Miałem czas, to pisałem xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz