wtorek, 9 sierpnia 2016

Od Anthony'ego cd Cheolsun

Po lekcjach, jakże nudnych udałem się szybkim krokiem do pokoju. Gdy wszedłem, zobaczyłem Cheolsun'a siedzącego na łóżku ze szkicownikiem i słuchawkami w uszach. Obok niego leżała Cathy, uśmiechnąłem się lekko widząc to. Wiedziałem, że mnie nie zauważył. Poszedłem po miskę do kuchni i nalałem do niej mleka, Darky i Syar przyszli natychmiastowo, za to Cathy nadal leżała obok chłopaka. Usiadłem na swoim łóżku i oparłem się o ścianę. Ciekawiło mnie kiedy zauważy moją obecność, doskonale słyszałem ciche podśpiewywanie. Zainteresowało mnie także to, co może rysować. Jednak po niecałej godzinie zauważył moją obecność.
-Od kiedy tutaj jesteś? - zapytał wyraźnie zmieszany i speszony.
-Nie długo. - powiedziałem - Tylko jakąś godzinę. - uśmiechnąłem się.
Zapanowała cisza, dość odbijająca się echem.
-A ty? - zapytałem przerywając ją.
-Hm? - zapytał jakby nie słuchał przez chwilę.
-Z jakiej rasy? - zapytałem dokładniej.
-Anioł. - odparł.
Znów nastała cisza, mi nie przeszkadzała ale widać było już wcześniej, iż Cheolsun'owi ona jest ciężarem.
-Co rysowałeś? - zapytałem nagle. 
Teraz chłopak poczuł się najwyraźniej zakłopotany i niezbyt wiedział co odpowiedzieć. Wiedziałem dlaczego, a raczej tak sądziłem. Uśmiechnąłem się lekko do niego i nic nie mówiąc wyszedłem z pomieszczenia aby wejść do drugiego, a mianowicie do kuchni. Leżały tam dwa koty, ominąłem je nie budząc ich. Wziąłem szklankę i nalałem wody, wziąłem dość duży łyk po czym zapytałem:
-Nalać ci czegoś do picia?
-Em. Okej. - powiedział nadal lekko zdezorientowany. 
Podszedłem do jego łóżka, gdyż nadal na nim siedział i podałem mu szklankę. Wziął ją niepewnie.
-Spokojnie nic tam nie dosypałem. Nie chcę cię zabić. - powiedziałem - Jak na razie. - dodałem cicho na co chłopak pobladł, a ja zacząłem się trochę śmiać. - Chyba nie uważasz, że byłbym w stanie w nocy cię na przykład zadźgać nożem? - uśmiechnąłem się do niego pokazując kły. Z każdą chwilą wydawało mi się, że chłopak bladnie, wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Nie mogłem się powstrzymać od postraszenia go. 
-W sumie nie potrzebowałbym noża... - dodałem udając zamyślenie. 
Przez resztę dnia obaj zajmowaliśmy się swoimi sprawami, widać było, iż Cheolsun unikał kontaktu wzrokowego ze mną, trochę nawet mnie. Chyba go nieźle nastraszyłem przez co ciągle chciało mi się śmiać. Nadszedł wieczór, słońce zaszło już za horyzontem. Mój współlokator szykował się chyba do spania, mimo, że ja wiedziałem, iż spać nie będzie. Zgaduję, że będzie udawał, że śpi abym przypadkiem nie zrobił mu krzywdy. Jednak nie wytrzymał zbyt długo i zasnął. Skoro już go nastraszyłem to trzeba wypełnić trochę ten strach. Zapaliłem czerwone świece, zgasiłem światło, nastrój był idealny. Położyłem Darky'ego obok chłopaka aby się obudził. Tak też się stało, usiadł na łóżku, przetarł oczy i gdy doszedł do siebie mruknął:
-To takie żarty? - zaśmiał się na wymuszenie
-Nie. Dlaczego? - oparłem się o ścianę w blasku świecy, bawiąc się nożem i uśmiechałem się aby było widać kły. Cheo był już dość mocno wystraszony ale coś kazało mi ciągnąć tę szopkę dalej. Wyjąłem z szafki małe pudełeczko, chłopak nie zauważył tego. Podszedłem do jego łóżka kręcąc korbką pudełeczka, zaczęła grać cicha piosenka "Pop Goes The Weasel". Położyłem pudełko obok niego i czekałem. Odsunąłem się trochę, chłopak był przerażony. Nagle z pudełka wyskoczył kolorowy klaun i wyrzucił konfetti. Ja padłem na łóżko śmiejąc się z jego miny.  Nie dało się nie śmiać. 


Cheol?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz