Postanowiłem poprzedniego dnia spędzić trochę czasu na lubiany przeze mnie taniec, co skończyło się tak, że gdyby ciuchy nie przyklejały się do mojej skóry, bez większego problemu zasnąłbym w nich. I liczyłem na więcej snu tej nocy, ale w pewnym momencie poczułem jak coś miękkiego ociera mi się o dłonie i o policzki, na końcu zostawiając językiem krótki, mokry ślad, co całkowicie mnie obudziło. Spodem dłoni wytarłem ten ślad i podniosłem się do siadu, przy okazji prostując z lekka podwiniętą bluzkę. Wzrokiem również próbowałem ogarnąć kto lub co mogło być sprawcą mojej pobudki, a wzrok zatrzymałem na początku widząc dwa niewielkie koty, gdzie jeden był wyjątkowo niewielki, a dopiero później zauważyłem stojącego kilka metrów dalej chłopaka z kolejnym zwierzęciem na rękach
- W czymś mogę pomóc? - spytałem, przecierając dłonią sklejone ze sobą powieki.
- Co? Nie - powiedział, wypuszczając też już kota z rąk, który znowu wdrapał się na moje łóżko i wznowił ocieranie się o moje plecy, co jakiś czas przechodząc po kolanach - Nie wiedziałeś, że będziesz mieć współlokatora? - spytał po chwili, na co pokręciłem przecząco głową.
- Możliwe, że ktoś tutaj był, ale prawdopodobnie już spałem - mruknąłem pod nosem, głaszcząc kota po głowie i lekko ściągając z kolan, aby postawić na łóżku, a samemu z niego zejść.
Podszedłem do szafy, gdzie trzymałem swoje ubrania i wyjąłem jeansy z dziurami na kolanach, białą bluzkę z krótkim rękawkiem oraz bluzę w czerwone, czarne oraz białe argyle, kierując się potem w stronę łazienki, wymijając przy tym bruneta oraz unikając skutecznie kontaktu wzrokowego przez nieprzerwane obserwowanie ziemi.
Po jakimś czasie spędzonym w łazience, odświeżony wyszedłem i skierowałem się do lodówki, z zamiarem wzięcia czegoś do jedzenia, lub przynajmniej do picia. Spojrzałem na moment w stronę chłopaka, zajmującego się swoimi kotami i uderzyłem nerwowo i krótko palcami o drzwi lodówki
- Chcesz coś do jedzenia? - spytałem, odwracając się całkowicie w jego stronę.
- Nie, dzięki - odpowiedział krótko, nie przerywając zajęcia z kotami.
Nic więcej nie powiedziałem, nalewając wody do szklanki, a z jedzenia musiałem zadowolić się chlebem z szynką. Uwaga jednak moja została odwrócona jak chłopak podszedł do stolika i wyciągnął w moją stronę dłoń, gdzie z tępą miną patrzyłem to na nią, to na twarz bruneta, wciąż w buzi mając kawałek chleba
- Anthony - przedstawił się, a w głowie myślenie uruchomiło mi się z powrotem, więc odłożyłem kanapkę na talerz i wytarłem ją na wszelki wypadek.
- Cheolsun - odpowiedziałem z cieniem uśmiechu na twarzy i uścisnąłem dłoń bruneta, który wciąż miał niewzruszony wyraz twarzy.
Odchrząknąłem, aby przerwać ciszę, która dość szybko zapanowała i zabrałem z powrotem swoją dłoń, kończąc resztkę kanapki, następnie kierując się z opróżnionymi naczyniami do zlewu z zamiarem umycia ich.
Miałem wrażenie, że ten całkowity brak rozmowy z moim współlokatorem zaraz mnie przygniecie, ale zarazem bijąca od chłopaka aura dawała mi jedynie znak, że najchętniejszy on do gadania nie jest
- Jakiej rasy tak w ogóle jesteś? - spytałem w pewnym momencie, wycierając ręce w niewielki ręcznik.
- Wampir - po raz kolejny dostałem prosto w twarz z jakże pozbawionej jakiegokolwiek zainteresowania odpowiedzi, na co zacisnąłem usta jedynie w cienką linię, powstrzymując chwilowy napływ nerwów, przez co sam fakt, że chłopak jest wampirem w żadnym stopniu mną nie ruszył. Dawał również w jakimś stopniu obraz kogoś spod tej rasy, więc to zapewne też był powód.
- Fajnie - odpowiedziałem, co było jedyną i najgłupszą rzeczą jaką potrafiłem powiedzieć w danym momencie.
Spotkałem się w tym momencie ze wzrokiem Anthony'ego i ponownie przeczyściłem gardło i spojrzałem na zegarek, widząc na nim zbliżającą się godzinę dziewiątą. Ze względu również, że chłopak wyglądał na starszego, domyśliłem się, że nie jesteśmy w tej samej klasie.
Wziąłem potrzebne mi rzeczy i skierowałem się w stronę klasy, gdzie powinienem mieć swoją pierwszą lekcję.
___
Po zakończeniu lekcji, od razu skierowałem swoje kroki w stronę pokoju, chcąc znaleźć się tam jak najszybciej i licząc przy okazji, że współlokatora jeszcze nie ma.
Otworzyłem drzwi od pokoju i wypuściłem zadowolony powietrze z płuc, widząc puste pomieszczenie, nie licząc śpiących kotów. Odłożyłem torbę przy łóżku i usiadłem na nim, głaszcząc lekko głowę białej kotki, która po raz kolejny moment się powierciła, aby po chwili położyć się obok. Wcześniej jednak podłączyłem słuchawki do swojego telefonu i niezbyt duży zeszyt, razem z ołówkiem. Tak jak zwykle, zacząłem rysować bez większego sensu szkic, którego tak jak reszty, i tak nie do kończę. Słuchałem również muzyki, co liczyło się z tym, że automatycznie cicho nuciłem pod nosem, co na koniec przerodziło się w cichy śpiew.
W pewnym momencie poczułem lekką suchość w gardle, więc odłożyłem zeszyt na bok, z zamiarem skierowania się do kuchni. Podnosząc jednak wzrok zauważyłem obecność Anthony'ego, na co wyjąłem słuchawki z uszu
- Od kiedy tutaj jesteś? - spytałem, mimo wszystko speszony faktem, że chłopak mógł być tutaj od długiego czasu, nie dając znaków życia i słuchać mojego cichego jak cichego, śpiewania.
[ Anthony? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz