Widząc, iż chłopak zmierza w moim kierunku, założyłam ponownie bluzę tym samym zakrywając posiniaczone od mocnego uścisku nadgarstki.
- Wszystko w porządku? - spytał kładąc dłoń na moim ramieniu.
- To raczej ja się powinnam o to spytać... dziękuję, znowu. - wydukałam.
Błądziłam wzrokiem po jego ciele przyglądając się ranom, była jedna bardziej poważna, pozostałe to draśnięcia.
- Idziemy do szpitala. - powiedziałam stanowczo. - Bez gadania. - dodałam widząc, iż chce protestować.
Złapałam go lekko za rękę (ból nie pozwalał mi, aby złapać go mocniej) i pociągnęłam przed siebie. Szpital był niedaleko stąd, doszliśmy tam po kilku minutach. Lekarz zabrał Lucasa do sali, zanim jednak sam też tam wszedł przyjrzał mi się.
- A pani co się stało? - spytał przyglądając się mojemu policzkowi, na którym teraz, od uderzenia gościł siniak.
- A wie pan... trochę się pokłóciłam z przyjaciółką. - skłamałam, cóż... wzruszyłam lekko ramionami.
Lekarz pokiwał głową i wszedł do sali, ja natomiast usiadłam na krześle i przyjrzałam się swoim śladom powojennym. Westchnęłam głęboko, udałam się do bufetu, kupiłam wodę z lodówki, usiadłam na krześle i po kryjomu przykładałam ją sobie do obolałych nadgarstków. Wolałam uniknąć pytań itp.
Lucas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz