- To żeś się zdziwił... - zaśmiałam się.
Przekroczyliśmy bramę, starając się nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Ruszyliśmy w stronę centrum.
- Ok, to co, idziemy do tego nowego butika? - zapytałam piskliwym głosem.
Po chwili oby dwoje wręcz płakaliśmy ze śmiechu.
- Och, pewnie! Może kupisz sobie następne kilkunasto centymetrowe, czerwone szpilki? - odparł.
- Ym... nie, dzięki. Możemy iść do sklepu muzycznego, struny mojej gitary są na wykończeniu. - odpowiedziałam normalnym głosem.
Ashton?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz