sobota, 30 lipca 2016

Od Ashton'a C.D Aaron'a

Podszedłem do swojej szafki i zacząłem wyciągać z niej swoje rzeczy. Biały podkoszulek i krótkie spodenki od piżamy.
- To było dziwne... -dobiegł mnie cichy głos Aaron'a.
Chyba tak jak ja nie bardzo wiedział co o tym myśleć. Ponieważ nie wiedziałem co odpowiedzieć skinąłem tylko głową i mijając go doszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i przekręciłem zamek po czym ściągnąłem z siebie ciuchy i puściłem strumień ciepłej wody. Zacząłem zastanawiać się o co chodziło w tej całej sytuacji pod szkołą. Wciąż czułem lekkie pieczenie na szyi w miejscu gdzie wbiła mi się koszulka po tym jak ten zapaśnik mnie złapał i wyciągnął z krzaków. Naprawdę byłem ciekawy o co poszło i kim był ten martwy koleś. Nie byłem pewien czy chodził tu do szkoły ale ponieważ go nie znałem nie było mi go żal. Ciekawiło mnie za to kiedy odnajdą jego zwłoki. Ale z drugiej strony...nie moja sprawa. Najlepiej gdybym w ogóle o tym zapomniał. Gdyby ktoś dowiedział się że tam byłem....że tam byliśmy. No cóż, nie byłoby ciekawie. Na samą myśl o tym przeszył mnie dreszcz.
Zakręciłem wodę i zacząłem wycierać skórę ręcznikiem. W głowie pojawiła mi się kolejna sytuacja z dzisiejszego wypadu. A konkretnie to, że Aaron nie zwrócił najmniejszej uwagi na moje skrzydła. A może po prostu nie zauważył, że różnią się kolorem od jego lśniąco-białych piór, których jeszcze nie miałem okazji zobaczyć? Przeczesałem dłonią włosy i wyszedłem z łazienki. Tam od razu napotkałem wzrok Aaron'a, który stał oparty o parapet z nieco nieobecnym wyrazem twarzy.
- Znasz ich? -spytał po chwili.
Pokręciłem głową. Chłopak jeszcze chwilę stał pod oknem po czym z cichym westchnieniem podszedł do swojej szafy i wyciągnął parę rzeczy. Patrzyłem jak zmierza do łazienki i gdy zniknął za drzwiami otworzyłem okno i wyjrzałem na zewnątrz. Niestety stąd nie miałem szans dojrzeć miejsca, w którym doszło do bójki. Nie słyszałem też żadnych krzyków, ani w ogóle żadnych odgłosów jeśli nie liczyć szumu wiatru. Zamknąłem okno i podszedłem do swojego łóżka. Ułożyłem poduszki po czym wyciągnąłem kołdrę i także rozłożyłem ją na materacu. Nie miałem jednak ochoty spać. Widok krwi budził we mnie dziwne uczucie. Nie był to strach...choć w sumie w tamtym momencie się przestraszyłem, głównie z obawy o własne życie....ale było to bardziej coś w stylu ekscytacji. Usiadłem na podłodze i oparłem się o łóżko plecami. Przypomniała mi się ta noc gdy wywalono mnie z nieba. Wtedy miałem przed oczami podobny widok. Tylko zwłok było więcej. Tak samo jak krwi. Odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem na sufit.

***

Rano obudziłem się jeszcze przez Aaron'em. Wziąłem szybki prysznic, założyłem czarną koszulkę z długim rękawem, które podwinąłem do łokcia, czarne rurki i glany. Uczesałem włosy i po tym wszystkim ruszyłem do kuchni na śniadanie. Postanowiłem usmażyć jajecznicę. Rozbiłem jajka o patelnię, dodałem szynkę. Czekając aż danie będzie gotowe wyciągnąłem z szafki dla talerze i sztućce. Aaron pewnie też będzie głodny. Gdy nakładałem już porcje na talerze pokój przeszył piskliwy krzyk. Omal nie upuściłem patelni na podłogę. Wyjrzałem z kuchni i szybkim krokiem podszedłem do okna. Zauważyłem grupkę nastolatków biegnących za szkołę. Część z nich krzyczała, a na ich twarzach malował się strach. Odwróciłem się w stronę śpiącego Aaron'a. Siedział na łóżku przecierając oczy.
- Chyba właśnie znaleźli trupa -mruknąłem.
Chłopak patrzył w moją stronę zaspanym wzrokiem. Dopiero po chwili lekko skinął głową uświadamiając sobie co się wczoraj stało.
- Głodny? Zrobiłem nam śniadanie -powiedziałem już radosnym głosem.
Często coś takiego miałem. Jestem czym poruszony, z powagą się temu przyglądam a zaraz potem śmieję się jak głupi jakby tej sytuacji nigdy nie było. Chociaż była. Ale nie miałem zamiaru zaprzątać nią sobie głowy. To już nie mój interes. Choć przyznam, że miałem ochotę jeszcze spotkać się z tym brunetem na jakąś ustawkę. Mimo, że wyglądał na silniejszego to nie byłbym sobą gdybym nie chciał się zemścić. I to między innymi za to, że nazwał mnie szczeniakiem.

Aaron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz