piątek, 29 lipca 2016

Od Aarona C.D Ashton'a

Ta szkoła była dla mnie nadzieją, może nie dla samej, nudnej nauki, ale dla faktu, że byłem blisko szpitala i tak dalej...
Cóż sam budynek wydawał się całkiem ładny a akademik przyjemny, nie wiedzieć jednak czemu nie pozwolili mi wybrać sobie pokoju, zapewne Alex znowu namieszała i ustalała swoje zasady. Trudno, właściwie mieszkanie z kimś w ogóle mi nie przeszkadzało, pewnie każdy z nas pójdzie w swoją stronę, a o ile nie jest chrapiącym lunatykiem, wytrzymam.
A no i kim była Alex? Osobą, z którą mieszkałem do tej pory, reszta nie była ważna. Kochałem ją jak matkę i to dzięki niej prawda podobnie jeszcze żyłem, byłem jej za to wdzięczny, jednak nigdy nie umiałem jej tej wdzięczności pokazać, może więc wyprowadzka nie była taka zła? Dbała o mnie, pilnowała żebym przyjmował leki, ale nigdy nie umiałem dać jej niczego w zamian.
Wracając do tematu, moje myśli zaniosły mnie prosto pod drzwi pokoju, uchyliłem je lekko bez pukania, na początku nie będąc pewny, czy w ogóle się otworzą. Wszedłem do środka starając się nie rozglądać po pokoju, w którym (jak się po chwili okazało) ktoś jednak był. Blond włosy chłopak, chyba wyższy ode mnie, nieco blady o głębokich oczach, może nie będzie tak źle.
- Co? - wyrwał mnie z zamyślenia, zadając pytanie, którego nie zarejestrowałem.
- Dlaczego nie wziąłeś sobie pokoju sam? - spytał wsuwając sobie dłonie pod głowę.
- Nie wiem moja... - zawahałem się, nie wiedząc jak odpowiedzieć na pytanie - Mama musiała namieszać - skubałem zębami wewnętrzna stronę policzka, jak zawsze kiedy kłamałem. Chłopak zaśmiał się i podniósł siadając w... normalnej pozycji - Mam nadzieję, że bardzo Ci to nie przeszkadza?.
- Rozumiem, zdarza się - wzruszył jedynie ramionami. Zastanowiłem się czy należy się przedstawić, nie żebym miał na to ochotę, ale w końcu mieliśmy razem mieszkać. Rzuciłem dużą, fioletową walizkę na łóżko i podszedłem do chłopaka.
- Aaron - uśmiechnąłem się do niego lekko, wysuwając chudą rękę w jego stronę. Chłopaka dłoń była umięśniona, ale nie przesadnie, wyciągnął ją z ociąganiem i podał mi. Jego uścisk był dość... Mocny, ale miałem nadzieję, że udało mi się to ukryć.
- Ashton - nie spojrzał na mnie, tylko wrócił do wpatrywania się za okno. Spojrzałem na swoje rzeczy a potem na godzinę, zbliżała się druga, chyba powinienem coś zjeść.
- Ja ten... Przepraszam, ale mógłbyś...
- Ta, wiem, chcesz coś zjeść. Nowi wszyscy jesteście tacy sami - wzniósł ręce w górę i zwlekł się z zajmowanego miejsca. Wygładził ubranie i wyszedł z pokoju, nie czekając na mnie.
Bez słowa ruszyłem za nim, gdy doprowadził mnie do dużego i przestronnego pomieszczenia, wokół były ustawione stoły, przy których powoli gromadzili się uczniowie.
- Zdążyłeś na obiad. Gratuluję - w jego głosie brzmiał sarkazm - Poradzisz sobie, czy odprowadzić Cię do stolika? - posłał mi nieco przyjemniejszy, jednak wypełniony cynizmem uśmiech.
- Dzięki - mruknąłem i nie oglądając się poszedłem do przodu. Z równo ustawionych tacek zgarnąłem jedną rozglądając się po zastawionych jedzeniem stołach. Zrobiło mi się nie dobrze, nie lubiłem natłoku ludzi, a już na pewno nie lubiłem jeść przy innych. Odstawiłem tackę na miejsce i przepychając się między uczniami, opuściłem stołówkę, wpadając na kogoś.
- Przepraszam - mruknąłem, nie patrząc na (jak przynajmniej mi się zdawało) chłopaka. Oh, Boże. Miałem wrażenie, że wszystkich jest tam coraz więcej, więc zrobiło mi się słabo, gorąco i duszno. Wrażenie, że zaraz zwymiotuję zmusiło mnie do biegu.
Wparowałem do swojego pokoju, gdzie mój współlokator grał na gitarze.
- Przepraszam - jęknąłem zdesperowany - Mogę otworzyć okno? - musiałem wyglądać strasznie, ponieważ chłopak sam mi w tym pomógł. Kiedy świeże powietrze dotarło do moich płuc, opadłem na łóżko i odwróciłem się do ściany, jakbym udawał, że mnie tam nie ma. Nie mogłem pobiec na dwór, nie chciałem, żeby ktoś mnie widział.
- A tak w ogóle to co się stało? - Ashton wrócił na swoje miejsce, zerkając na mnie.
- Nic takiego - spróbowałem go zbyć i w ciszy zająłem się rozpakowywaniem swoich rzeczy, zaczynając od instrumentów i tekstów z piosenkami.
- Grasz? - zainteresował się blondyn, obserwując mnie.
- Ta... Wiesz trochę - mruknąłem - Sam dla siebie, jeśli wiesz co mam na myśli - może i kręciłem, ale głupio było mi przyznać, że po prostu jestem nieśmiały.

>Ashton?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz