sobota, 30 lipca 2016

Od Ashton'a C.D Aaron'a

Usiadłem na łóżko ale nim zdążyłem się na nim rozłożyć usłyszałem propozycję Aaron'a
- Jeśli chcesz to chodź -powiedział trzymając dłoń na klamce.
Spojrzałem na niego. W sumie nie miałem teraz nic do roboty, a po za tym nie chciało mi się siedzieć samemu w tym pokoju. Wstałem więc z łóżka i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej ciemnoszarą bluzę i zarzuciłem ją na swój T-shirt. Nałożyłem też buty a po schowaniu telefonu do kieszeni byłem już gotów do wyjścia. Cichaczem wyszliśmy na korytarz. Na szczęście nikogo już tam nie było.
- Teraz będzie dość łatwo stąd wyjść ale z powrotem może być gorzej -szepnąłem- Musimy się śpieszyć zaraz przyjdzie woźna i zacznie zamykać pokoje.
- Zamykać? -spytał zaskoczony Aaron
- Gdyby nas nie zamykali nic byśmy sobie nie robili z tego ich zakazu wychodzenia -wyjaśniłem- Tędy
Pociągnąłem chłopaka za rękaw w stronę schodów. Zeszliśmy po nich powoli. Teraz musieliśmy uważać, bo zaraz mieliśmy przejść obok sekretariatu, a nie miałem ochoty na kolejne spotkanie z dyrektorem. Aaron pewnie też nie. W końcu dotarliśmy do końca korytarza bez żadnych problemów. Tam skierowaliśmy się do wyjścia. Drzwi był otwarte. Wyszliśmy na zewnątrz ale dopiero po zrobieniu kilku kroków podczas których ze szkoły nie dobiegł żaden hałas sygnalizujący, że zauważyli naszą ucieczkę odetchnęliśmy z ulgą. Oboje. Wprawdzie takie akcje nie były mi obce ale zawsze było ryzyko, że ktoś nas nakryje. Na szczęście się udało.
- To co? Gdzie masz zamiar biegać? -spytałem
Aaron rozejrzał się. Wybór nie był za duży. O boisku szkolnym nawet nie było mowy. Zauważyli by nas. Jeśli nie chcielibyśmy się zbytnio oddalać to został tylko las, bądź ta część miasta położona bliżej akademii. Zgodnie wybraliśmy las. Ruszyliśmy truchtem w jego stronę a po niespełna pięciu minutach już byliśmy osłonięci przez drzewa.
- Często tak biegasz? -spytałem
- Co jakiś czas. To naprawdę mi pomaga -powiedział biorąc głębszy oddech.
Świeże powietrze wypełniało nasze płuca, a wiatr targał włosy. Raz po raz musieliśmy przeskakiwać nad zwalonym pniem czy większą gałęzią. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Głównie skupialiśmy się na biegu. Tak nas to pochłonęło, że wręcz straciliśmy poczucie czasu.

Aaron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz