czwartek, 28 lipca 2016

Od Oscar'a

Ostatnie walizki i będę w Polsce, ten lot się dłuży i dłuży...
-Excuse me, for how much are we landing? - zapytałem przechodzącą stewardesse.
-For some two hours. - odparła
Jeszcze dwie długie godziny... Postanowiłem posłuchać muzyki, słuchawki, mp4, muzyka na full. Jakoś te dwie godziny przeleciały. Dotarłem na lotnisko, przywitał mnie mój jedyny przyjaciel Kamil.
-Hello, long you waited? - zapytałem
-Jakieś dziesięć minut, mów proszę po Polsku. Jesteśmy w tym kraju więc powinno się mówić po tym języku. - poprosił
-Jeśli trzeba. - mruknąłem
Przez resztę drogi do jego domu (wspomniałem, że będę u niego mieszkać? Nie? To teraz wspominam.) siedzieliśmy cicho. Weszliśmy do domu.
-Lili wie? - zapytałem
-O czym?
-No, że tu będę mieszkał tymczasowo?
-Wie, że przyjechałeś. Ale nie wie, że tu pomieszkasz.
-Ahm. - mruknąłem - Długo nie będę, jutro idę do nowej Akademii. Zobaczymy jak to będzie.
-No spoko, dziś chłopaki przychodzą na mecz, dołączysz się?
-Zastanowię się.
-Okej.
Wszedłem schodami na górę i wstąpiłem do pokoju, w którym będę dziś spał. Był przestronny, ciemne ściany, biurko, duże łóżko, szafa, komoda i szafka nocna. Odłożyłem walizki i zszedłem do kuchni coś zjeść, Kamil przygotowywał jakieś przekąski na mecz ale mnie to niezbyt interesowało. Załamałem się gdy zajrzałem do lodówki przyjaciela.
-Od kiedy Lili nie ma? - zapytałem
-Od trzech dni. - odparł
-Kiedy wraca?
-Jutro. A co?
-Zadzwoń do niej aby zakupy zrobiła. - odparłem
-Co ci się tu nie podoba? - zapytał
-Może to, że pewnie odkąd jej nie ma codziennie zamawiasz pizzę, w lodówce jest tylko piwo i resztki pizzy oraz zapiekanki? - zapytałem sarkastycznie
-Oj tam - mruknął i powrócił do swoich zajęć. Wziąłem portfel i wyszedłem z jego domu, udałem się do miasta. Jego dom mieścił się na skraju miasta, obok lasu (odludzie). Wstąpiłem do całodobowej restauracji, po zjedzeniu czegoś normalnego, co w moim znaczeniu oznacza to że nie jem żadnych frytek itp. Nie spożywam także mięsa. Więc można się domyślić co zamówiłem. Wyszedłem z restauracji i udałem się do parku, oczywiście słuchałem muzyki. Zleciała tak cała noc, włóczyłem się jeszcze nad ranem po mieście, aż doszedłem do nowej Akademii. Zauważyłem kogoś przed budynkiem, nie odzywając się ani słowa poszedłem tam. W milczeniu ominąłem osobę i wszedłem do budynku. Przez parę godzin zwiedzałem akademię po czym trafiłem do kogoś na lekcję. Chyba była to moja przyszła klasa.
-A ty co tu robisz? - zapytał wielce zdziwiony nauczyciel
I? I... Am I only touring? - mruknąłem cicho - Znaczy... Ja, tylko zwiedzam... - dodałem szybko ale nadal cicho.
Nauczyciel i cała klasa patrzyła się jak na kogoś z innej planety.
-How old are you? - zapytał nauczyciel
-Nineteen.
-Sit down here - rozkazał wskazując na pustą ławkę.
-But... I even am not involved still in this school. - mruknąłem zakłopotany
-Now you are already involved. Sit down. - powiedział.
Usiadłem posłusznie nie wiedząc o co mu może chodzić, prowadził dalej lekcję jak gdyby nigdy nic. Ale czułem, że wszyscy wzrok mają zwrócony na mnie.

Ktoś? Gdyby ktoś nie wiedział:


"- Ile masz lat? - zapytał nauczyciel
- Dziewiętnaście.
- Usiądź tutaj - rozkazał wskazując na pustą ławkę.
- Ale... Nawet nie należę do tej szkoły. - mruknąłem zakłopotany
- Teraz już należysz. Siadaj. - powiedział. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz