- Jasne. Mogę potłuc mięso -uśmiechnąłem się odkładając na bok nóż.
Logan stał wpatrzony w zawartość mojej lodówki aż w końcu wyciągnął mięso. Zabraliśmy się do roboty. Praca z początku szła szybko, bo nikt z nas sobie nie przeszkadzał, a nawet się nie odzywał. Gdy jednak Logan obtaczał schabowe w panierce poczułem jak coś ląduje mi na głowie. Przejechałem dłonią po policzku czując pod palcami tartą bułkę.
- Ej! Marnujesz mi jedzenie -mruknąłem udając oburzenie.
Zachichotał tylko i powrócił do swojej pracy. Nie minęła jednak chwila a znów poczułem spadające mi na twarz drobinki. Odwróciłem się. Układał kotlety na patelni z niewinną miną. Podszedłem do niego i wziąłem talerz panierką po czym nabierając trochę sypnąłem w Logana.
- Hej! -odwrócił się omal nie strącając patelni.
- Sam zacząłeś -wzruszyłem ramionami i znów sypnąłem mu prostu w twarz.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz