Zamyśliłem się. Cena biletów rzeczywiście była wysoka....Ale nie chciałem by Logan opłacał mój wyjazd do Hiszpanii. Sam mogę za siebie zapłacić.
- Nie, sam zapłacę. -wyjaśniłem- Powinno mi starczyć na mój bilet.
Miałem jeszcze pewne swoje oszczędności, plus spadek po rodzicach...nie był zbyt wielki, bo byli oni aniołami, którzy "dzielą się każdym dobrem z biedniejszymi i potrzebującymi" zamiast zapewnić synowi wygodne życie. Chłopak grzebał jeszcze chwilę w komputerze, a ja w tym czasie rozłożyłem się na łóżku robiąc tak zwanego "aniołka". Czyli po prostu machałem rękoma i nogami jak debil. Tak już miewam gdy się nudzę. Zabawne, że Logana to nie denerwuje. Gdy usłyszałem jak odkłada laptop skończyłem się wygłupiać i przeturlałem pod ścianę. Położył się obok zwijając w kołdrę.
- Ej, a światło? -spytałem
Westchnął.
- Nie chce mi się, ty wyłącz
- Ale ja już śpię -mruknąłem i zacząłem przesadnie głośno chrapać, przez co omal nie dostałem ataku kaszlu- Idź bo wykorzystam twój manewr z przerzutem.
Logan wstał i poczłapał do wyłącznika.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz