Gdy już drzwi się zamknęły, prychnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Jaki on jest tępy... - wymamrotałam, śmiejąc się do rozpuku łez.
- Grrrrrąca Sophia...! - krzyknął chłopak.
Śmiałam się tak mocno, że w pewnym momencie rozbolał mnie brzuch.
- Dobra, wracamy, bo wpisze nam nieobecność. - z szerokim uśmiechem otworzyłam drzwi klasy.
- Wychodzona?
- Tak jest, profesorze. - wyprostowałam się i ruszyłam do ławki, siadając na krześle pod oknem.
Ashton?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz