Chwilkę musiałam się zastanowić. Bardzo chciałam iść na boisko do piłki nożnej, bo teraz jacyś chłopcy mieli trening, ale skoro Logan zaproppnował, że mnie oprowadzi, to nie będę jak jakaś snobka i go nie zostawię. Druga opcja to boisko do kosza. Mogłabym porzucać za trzy punkty. Siatkówka... Hmm... Sama raczej nie pogram, potrzeba co najmniej 6 dobrze grających osób. Składy 3 na 3. Na hokeju sie zbytnio nie znam... To sobie odpuszczę. Łyżwiarstwo może być ok. Tylko jest środek lata, więc odpada. Tenis mogłabym brać pod uwagę. Trenowałam kiedyś. Ale tylko pół roku. A tenis stołowy odpada! Nienawidzę tego!
- Halo! - Logana pomachał mi przed twarzą. - Ziemia do Melanie!
Otrząsnęłam się i zamrugałam oczami.
- Wybacz - odparłam. - Myślałam gdzie chcę iść... Macie może tor wrotkarski?
Spytałam nagle, przypominając sobie o nowiuteńkich wrotkach, które dostałam parę tygodni temu od rodziców. Co prawda jeździłam na nich po asfalcie, ale to nie to samo co profesjonalny tor. Światła, żywe kolory, muzyka... Ah.... Gdy zaczynałam jazdę (miałam bodajże 13 lat) często chodziłam na tor o nazwie "Role Play". Kochałam to miejsce! Często po treningach potrafiłam do późnego wieczora oglądać jak moi koledzy tańczą jakieś skomplikowane układy z wykorzystaniem liny, albo podwieszenia na linkach. Te kroki... Miałam wrażenie, że oni latają. Kiedyś nawet zabrałam tam Astrid - moją młodszą siostrę. Uczyłam ją jak jeździć, a mama to nagrywała. Gdy pojadę do domu na święta, muszę odwiedzić to miejsce.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz