- Ej! - zaśmiałem się i kopnąłem lekko chłopaka noga.
- Już się zaczęła? - spojrzał się na mnie z udawanym zdziwieniem. - Tak szybko? Nawet wieczór nie nadszedł - zaśmiał się, ja zrobiłem to samo, ale pod nosem. Kiedy będzie kolejna przemiana... A kiedy będzie kolejna pełnia? W sumie ja się na tym nie znam. Jest to jedyna rzecz o której powinienem wiedzieć, a nie wiem.
- Szczerze to nie mam pojęcia - odparłem po chwili wpatrzony w sufit. - Pewnie nie długo, bo ostatnia przemiana nastąpiła bardzo dawno temu - dodałem. - I wcale nie jestem żądny krwi jako wilkołak - zaprzeczyłem.
- Jasne - powiedział ironicznie.
- No tak. Tylko jestem agresywny. Bardzo - ostatnie słowa dodałem trochę ciszej, przypominając sobie swój wypad na miasto. Tej nocy wielu trafiło do szpitala, ale jeszcze więcej zmarło na miejscu, albo z wykrwawienia. Gdy o tym pomyśle robi mi się nie dobrze, ale nie ukazuje tego.
- Na to samo wychodzi - Ashton założył ręce za głowę, po czym wyciągnął trochę bardziej nogi, dotykając mojego uda.
- Nie za wygodnie ci? - spojrzałem na niego kątek oka, by po chwili ponownie wrócił wzrokiem na sufit. Chłopak się tylko zaśmiał po czym zamknął oczy. Zdałem sobie z czegoś sprawę. Jeśli chce mnie zobaczyć jako wilkołak, jest albo tak bardzo uważny, albo ryzykowny, a zarazem głupi. W sumie to się boję, że jemu coś zrobię. Zamordowanie przypadkowego człowieka dam rade znieść, ale nie jego. Polubiłem go.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz