Z zamkniętymi oczami wyobrażałem sobie Logana jako wilkołaka. Oczywiście wiedziałem, że w tej postaci byłby agresywny i tak dalej ale to w końcu Logan. Nie sądzę by zrobił komuś jakąś poważniejszą krzywdę. Z resztą....mam skrzydła. Gdyby miał zamiar się na mnie rzucić natychmiast wzbiłbym się w powietrze.
- Gdzie ty wtedy znikasz? -spytałem otwierając jedno oko.
Nadal miałem twarz zwróconą ku sufitowi, na którym teraz dostrzegłem muchę. Łaziła wokół żyrandola po czym znów wzbijała się w powietrze i znów opadała na gładką powierzchnię.
- Do lasu. Chyba nie myślałeś, że siedzę wtedy w swoim pokoju? -odpowiedział.
Podniosłem się z kanapy i wyciągnąłem z kieszeni telefon.
- Hmm....Następna pełnia jest jutro. -powiedziałem podekscytowany- Przygotuję się na nasz wypad.
- Nasz? A-ale...-zaczął ale mu przerwałem.
Doskonale wiedziałem co ma zamiar powiedzieć. Będzie mnie przekonywał, że to niebezpieczne, że może zrobić mi krzywdę....
- Jak wpadniesz w szał i się na mnie rzucisz -powiedziałem tonem, który wskazywał na to że w to zupełnie nie wierzę- Odlecę.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz