Mój nos oszalał. Czułem zapachy i to nie byle jakie. Takie cudowne... przepyszne... Jedna krzyk ludzie mnie denerwował, tak samo jak ich bieg. Biegali jak jakieś oszołomy. Nie moglem już na to patrzeć, dlatego podbiegłem do pierwszego lepszego faceta, by rzucić nim o ścianę. Chciałem krzyknąć, aby się zamknęli i dali mi jakieś żarcie. Jednak zamiast tego z mojego pyska uciekał przeraźliwy ryk. Denerwowało mnie to, że mnie nie słuchali, dlatego podbiegałem do kolejnym ludzi rzucając nimi gdzie popadnie. W końcu do mojego nosa zawędrował na prawdę smakowity zapach. Był jakiś znajomy, dlatego bez namysłu ruszyłem za zapachem. Wybiłem szybę jakiejś restauracji, by ludzie mogli ją swobodnie opuścić, a następnie podszedłem do najbliższego stolica, na którym znajdowała się... pizza! Zacząłem ja pożerać i w ciągu sekundy zniknęła z talerza. Zjadłem w ten sposób wszystkie jakie tu posiadali, tym samym wchodząc do kuchni i zjadając wszystko co tu mieli. Miałem ubrudzony pysk, jednak dalej czułem głód i nie miałem pojęcia jak napełnić brzuch. Po drodze na ulicę zabiłem paru ludzi wbijając im pazury w ciało, albo odgryzając głowy, gdyż denerwowali mnie swoimi krzykami. Na ulicy jednak nic się nie zmieniło prócz tego, że całe miasto opustoszało. A ja dalej czułem głód. Zobaczyłem człowieka, który zwijał się z bólu. Ściana jak i on sam był ubrudzony krwią. Krew... To jej zapach mnie tutaj ściągnął. Jednym susem znalazłem się przy umierającym człowieku, by zaraz wgryźć się mu w nogę. A gdy poczułem ten smak szkarłatnej cieczy, do reszty oszalałem. Ignorując przeraźliwe krzyki mężczyzny, zacząłem pożerać jego przepyszne ciało, gdyż właśnie o takie jedzenie mi chodziło. To było lepsze niż pizza, ale jeden chudy człowiek mi nie wystarczy. Tym bardziej, że stracił dużo krwi, a to ona dodawała smaku żywemu mięsu.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz