Patrzyłem jak Logan w szale rzuca ludźmi na boki. Byłem tym jednak nieco zawiedziony. Myślałem, że zacznie ich zżerać, rozrywać flaki, a krew zaplami mu całe futro a tu co? Nadal nieco się bałem ale wiedząc, że z tej wysokości nic mi nie grozi zaczynałem dobrze się bawić. Bestia staranowała ścianę jednego z budynków. Jak rozpoznałem po szyldzie była to jedna z restauracji. Hm...czyli jednak nadal je pizzę. Dobre dziesięć minut zajęło mu wyżeranie zapasów aż w końcu wyskoczył na zewnątrz. Obserwowałem każdy jego krok. Zbliżał się do grupki biegających w szale ludzi i.... poodgryzał im nogi, głowy, cokolwiek tylko się dało. Podekscytowany podleciałem bliżej nadal jednak zachowując bezpieczną odległość. Logan musiał być naprawdę głodny. Zabijał każdego człowieczka, który napatoczył mu się pod nogi aż w zasięgu wzroku nie został nikt. Po za stękającym z bólu mężczyzną. Wilk podbiegł do niego i wgryzł mu się w nogę wysysając krew i pożerając mięso. Szybko się uporał z nieznajomym a ja rozejrzałem się po okolicy. W promieniu tych kilku kilometrów które miałem teraz w zasięgu wzroku nie dostrzegłem żywej duszy. Przez chwilę panowała głucha cisza aż Logan znów zawył do księżyca i przeszukał wzrokiem okolicę. Nagle do moich uszu dobiegł warkot silnika. Zwróciłem głowę ku jednej z ulic. Dwa wycieczkowe autobusy właśnie się zbliżały nie zdając sobie sprawy z tego, ze jadą prosto w śmiertelną pułapkę. Nie znałem ich, więc nie było mi ich żal. Sfrunąłem na jeden z dachów domku jednorodzinnego i wyciągnąwszy z kieszeni bluzy paczkę z żelkami zacząłem jeść obserwując atak Logana na autobusy jakby było to zwykły film 3D.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz