Nie owijając w bawełnę, poczułem ulgę. I to nie małą. Na prawdę myślałem, że mnie wyda i do końca szkoły będę miał przewalone, jak w poprzedniej. Ale ciesze się, że zostawi ta informację dla siebie. A co do nie rozmawiania z innymi... Rozumiałem go muszę się przyznać. Tez nie potrafiłem tego dokładnie wyjaśnić, tak jak chłopak powiedział, jestem inny. Jakoś nigdy nie potrafiłem do kogokolwiek podejść, przywitać się i zapoznać. Jakaś siła jakby mnie od tego odciągała, a ja nie miałem już nad tym kontroli. Skończyło się tak, ze wszystkie przerwy spędzam sam w pustym miejscu.
- Rozumiem cię - powiedziałem tylko tyle, po czym chwyciłem szklankę z colą i dopiłem resztę. Ashton wyglądał na trochę zaskoczonego, ale nie drążył już tego tematu.
Chłopak wydawał się taki... oschły, ponury. Wydawał. W ciągu tym parunastu minut pomógł mi i nie był wredny, więc może taki nie jest? Tak czy siak uratował mi skórę, gdyż ja oczywiście mam zbyt długi język i czasem zamiast się zamknąć, muszę się wygadać. Szkoda tylko, że wygaduje te wstydliwe rzeczy.
- Ja tak samo nie mam ochoty rozmawiać z innymi. Jakoś nie potrafię do kogoś podejść bez powody i się z nim zapoznać - dodałem patrząc na pustą szklankę. Oparłem się o fotel. - Tak czy siak wielkie dzięki - minimalnie się uśmiechnąłem, dalej wpatrzony w punkt, który w rzeczywistości nie istniał w tej szklance.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz