- Dobra, ale jak mnie zwalisz na ziemię to cię uduszę - pogroziłem mu wyjmując z wersalki kołdrę i dwie poduszki. Koc był już wyciągnięty, więc swobodnie wskoczyłem na łóżko, odbijając się lekko do góry.
- Już to widzę. Koleś który nie umie zabić muchy dusi mnie - zaśmiał się, a ja sam się uśmiechnąłem an ten widok. To by nie była tragedia. To by była komedia raczej.
Rzuciłem w niego poduszkę, jednak on ja złapał i niech puścić. Wziąłem w druga rękę większą poduszkę i tym razem uderzyłem nią chłopaka z uśmiechem na twarzy.
- Tylko sobie nie myśl, że będę ci robił śniadanie do łóżka - zamknąłem oczy po czym przewróciłem się na bok.
- Ja o tym nie myślę. Ja to wiem - poczułem jak rzuca na moje ciało kołdrę i zwija mnie w ten sposób, że spokojnie mógł mnie zrzucić na podłogę, a ja niczego nie poczułem. Ale jednak nie musiał tego robić.
- Masz rację. Nie będę żałował, jak ci coś zrobię - mruknąłem pod nosem dalej z zamkniętymi oczami, chociaż czułem na sobie wzrok chłopaka, który wychylał się z nad łóżka nad moją głową.
- To ja cię tu zostawię - powiedział, po czym ruszył w stronę ściany, aby zgasić światło. Podczas tej akcji udało mi się wygramolić z kołdry, po czym zdjąłem koszulkę, aby nie było mi zbyt gorąco. Jeansy jednak zostawiłem, w końcu noc się nie zapowiada samotnie. A z resztą. Nie mam zamiaru się pocić w nocy. Gdy chłopak stał jeszcze tyłem szybko zdjąłem spodnie, po czym zapominając o skarpetkach wskoczyłem do łóżka i rozwalając się na swojej połowie, owinąłem się kołdrą.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz