Robiło się coraz gorzej. Moja siła przybierała z czasem, gdy było coraz bliżej północy. Rozwaliłem wiele drzwi, wyrwałem dwa kaloryfery ze ściany, połamałem rurę, przepołowiłem trzy stoły na pół, rozwaliłem parę okien, zmiażdżyłem sporo doniczek. Nawet zepsułem spłuczkę w toalecie. Było coraz gorzej, a po lekcjach szybko udałem się do pokoju próbując nie rozwalić drzwi. Niestety wyrwałem je razem z nawiasami, a że nie miałem już do nich cierpliwości, po prostu je wsadziłem w próg w taki sposób, aby wydawało się innym, że są zamknięte. W pokoju siedziałem resztę godzin na tyłku, a z czasem moje ciało zaczęło się bez mojej woli ruszać. Machałem rękami na boki, jakbym się rozciągał. Zacząłem latać wzrokiem po wszystkich meblach, jakbym szukał czegoś ważnego. Tupałem nogą, jakbym wybijał szybki rytm. I tak do ósmej. Przez cały ten czas nie widziałem chłopaka, co mnie nie co zdziwiło. Jednak nie miałem zamiaru do niego iść. W końcu odsłoniłem okna, księżyc pomału pojawiał się na horyzoncie, co źle na mnie wpływało. Wyglądało, jakbym dostawał drgawek, a w rzeczywiście rozpierała mnie energia. Jednak nie taka jak u szczeniaków. Zaczęłam się rozbierać. Gdy zdjąłem koszulkę usłyszałem jak ktoś łapie za klamkę, a zaraz po tym drzwi ponownie wylądowały na ziemi.
- A zapukać to nie łaska? - odwracam się plecami do drzwi zdejmując spodnie. Wiedziałem, że był to Ashton. A kto inny wchodzi do tego pokoju nie pukając? Chyba za bardzo sobie wziął do siebie słowa "Rozgość się". Cholerny idiota, w ogóle po co on ze mną tam lezie? Zdjąłem także skarpetki, bo nawet ich mi było szkoda. Jeszcze bokserki i schować się pod czarnym płaszczem sięgającym mi tylko do kolan. Chłopak musiał akurat teraz wejść? Nie chodzi o to, że teraz się rozbierałem. No dobra, o to też chodzi. Ale głównie przeszkadza mi to, że zobaczy moje ciało pełne w bliznach. To jeszcze po przedwczorajszym upadku z drzewa, albo rany z przeszłości, po których zostały tylko liczne blizny.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz