poniedziałek, 18 lipca 2016

Od Logana cd. Ashton'a

Gdy leciałem, jak w zwolnionym tempie zobaczyłem wszystkie najgorsze momenty swego życia. Nie ważne jakbym tego bardzo chciał, nie potrafiłem odnaleźć tych dobrych. Nie teraz. Z zamkniętymi oczami szykowałem się na śmierć, gdy nagle poczułem jak coś łapie mnie w locie. Automatycznie otworzyłem oczy, po czym wylądowałem na ziemi... ale na nogach. Przede mną stał wkurzony Ashton.
- Ty idioto! Jak mogłeś coś takiego zrobić!? - zaczął krzyczeć. Nie rozumiałem, o co mu chodzi. Przecież sam kazał mi się zabić. - Nie przyszło ci do głowy, że może jeszcze komuś na tobie zależy? - zdziwiły mnie jego słowa. Zmarszczyłem brwi, a oczy znowu zrobiły się szklane. On jest niemożliwy!
- Już nie musisz sobie ze mnie żartować! - także podniosłem głos na niego, a twarz zrobiła mi się całą czerwona. Tym razem jednak nie było to przez wstyd, ale przez gniew, jaki się we mnie gotował. - Sam kazałeś mi się zabić! - krzyczałem dalej, nie dając mu dojść do słowa. - A teraz mnie ratujesz! Zdecyduj się, albo uszanuj moją decyzję! Nie musisz mnie brać na litość, ja wiem, że nikt mnie nie traktuje poważnie! Rozumiesz, że ja mam wszystkiego dość?! - wykrzyczałem wszystko co mam w sercu. No dobra, to nawet nie była połowa, ale nie zdołałem już nic więcej powiedzieć, bo mój głos się załamał. Poczułem się słabo, a nogi mi się ugięły pod własnym ciężarem. Zamknąłem oczy i już niczego nie czułem. To widocznie było dla mnie zbyt wiele...

<Ashton?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz