Teraz to ja byłem górą i mogłem łaskotać chłopaka do woli. Jednak nasze dziecinne przewracani przerwało stukanie do drzwi. A w rzeczywistości jedno stuknięcie, gdyż drzwi oczywiście musiały wylądować na ziemi. Szybko wstałem od chłopaka i usiadłem na kanapie, a on oparł się o nią, siedząc na ziemi po turecku. Uśmiech niestety nie mógł mi zejść z twarzy, podobnie jak Ashton'owi.
- Em... - do pokoju wszedł jakiś chłopak. Był z mojej klasy, ale nie gadałem z nim nigdy. - Logan, Brzoza cię szuka - odparł, po czym wskazał na wywalone drzwi.
- Ok - tylko tylko odpowiedziałem i już się nie odzywałem. Chłopak zniknął w progu ze zdziwioną miną, a gdy wyszedł wstawiając jakoś te drzwi, spojrzeliśmy po sobie z chłopakiem. Znowu zaczęliśmy się śmiać. W ciągu jednej sekundy zachowywaliśmy się jakby nic się nie stało. No w końcu było trzeba, gdyż taki widok jest nienormalny u chłopaków, a inni uczniowie od razu to wezmą za homoseksualizm i zaczną każdego wyzywać od pedałów. Znaczy Ashton'a będą po cichu wskazywać palcami, a ja zaś będę miał jeszcze bardziej przesrane niż wcześniej.
- Idziesz ze mną do Brzozy? Miałem się dziś u niego stawić, ale nie dałem rady. Przy okazji powiem o drzwiach i jutro powinienem mieć już nowe - wstałem z kanapy i jeszcze chwilę patrzyłem na niego. Teraz jakoś nie miałem problemu spojrzeć mu w oczy, ale mimo wszystko dalej unikałem jego wzroku. Jak już kiedyś wspomniałem, nie lubię kontaktów wzrokowych.
Brzoza to był nasz wychowawca. Nazywaliśmy go tak od nazwiska - Brzozowski. Był polakiem, więc nikt się nie dziwił, dlaczego nosił takie nazwisko.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz