Przełknąłem gule w gardle. Widocznie nie wierzył w to, że jestem agresywny. Może to i dobrze? Nie. To źle. Boje się, że mogę mu coś zrobić, a jeśli tak się stanie, to sobie tego nie wybaczę. Nie dość, że strasznie trudno jest znaleźć przyjaciela w nowej szkole, której wszyscy cię wyzywają, pomiatają tobą, to jeszcze gdy taką osobę znajdziesz i zabijesz ją, to świat całkowicie może się zawalić. A drugi raz nie chce przez takie uczucie przechodzić.
- Oby - powiedziałem cicho, aby chłopak tego nie usłyszał. Skierowałem wzrok na tą wredną muchę. To ona mnie gryzie co noc. Zmarszczyłem brwi, po czym wstałem z kanapy i wziąłem w dłoń łapkę na muchy. Ashton spojrzał na mnie i uważnie przyglądał się moim poczynaniom.
- Co ty kombinujesz? - spytał gdy wszedłem na oparcie mebla. Miałem szczęście, że byłem lekki, może kanapa się nie połamie? Oby chłopak tylko na niej dalej siedział, aby mi się ona nie rozłożyło. Nie chce uderzyć głową o ścianę.
- Ta szmata gryzie mnie każdej nocy - chociaż nogi mi się chwiały, wyprostowałem się, po czym zamachnąłem. Jednak zamiast zabić muchę, uderzyłem w żyrandol. Wyleciał z niego kurz, a ja niestety mam na uczulenie na niego. Zacząłem kichać, ale jednak dalej próbując zabić tą muchę.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz