- Dam radę – po tych słowach oczyszczałem sobie rany, ale tylko te
gorsze. Najdłużej zajęła mi rana na ramieniu, gdyż to była całkowite
rozcięcie i strasznie się pieniło. Zacisnąłem tylko zęby.
Do głowy znowu wróciła do mnie myśl, że wydałem siebie, co do mojej
orientacji. Skąd mogę wiedzieć, czy Ashton w ogóle toleruje tak zwanych
"pedałów"? A co jeśli rozmowie to po całej szkole? Życia nie będę miał,
chociaż i tak mam już przewalone. Może później go poproszę o milczenie?
- Dzięki – skończyłem opatrywać swoje rany, które były wręcz białe po
wodzie utlenionej. Wyglądało to okropnie, ale nie chciałem marnować
plastrów ani bandażu chłopaka na swoje poharatane ciało, więc zostawiłem
wszelkie rany na odkryciu. Tak czy siak zostaną zapewne blizny, więc
nie mam nic do stracenia.
- Lepiej ci? - zapytał gdy wrócił z łazienki.
- Nie czuje różnicy – odparłem. - W ogóle mam do ciebie prośbę – nie
byłem pewny czy mogę mu to powiedzieć. A co, jeśli będzie jeszcze
gorzej? Trudno, tak czy siak lepiej być nie może. - Możesz zachować dla
siebie, że jestem gejem? Nie myślałem gdy to mówiłem i przypadkiem się
wydałem – wytłumaczyłem błagalnym głosem. Miałem nadzieję, że chłopak
nie należny do tych, co uważają się za lepszych. Ale skąd mogłem to
wiedzieć? Trzeba tylko mieć nadzieję.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz