Gdzie mogłem iść? Do swojego pokoju. Tam nie wytrzymałem i po prostu się rozbeczałem jak małe dziecko. Ale co mogłem zrobić? Nie potrafiłem przyjąć do siebie wiadomości, że własnymi łapami zabiłem osobę, na której mi zależało. Już nie obchodził mnie ten upokarzający filmik, który zapewne chłopaki wrzucili do internetu. Wisiało mi to, nie przeszkadzał mi. Pogodziłem się już z takim losem. A nie z jej śmiercią. Kolejna osoba, na której mi zależało, umarła. Rodzice i tak mniej mnie obchodzili, w końcu to oni mnie wyrzucili z domu. Ale jednak to byli moi rodzice. Po prostu już nikogo nie miałem. Zostałem całkowicie sam.
Poczułem czyjś dotyk i usłyszałem znajomy głos. Pomimo tego nie odezwałem się. Chłopak usiadł obok mnie.
- Logan... - próbował mnie jakoś wyrwać z płaczu. Zacisnąłem zęby, także i wargę, z której popłynęła krew. Próbowałem przestać płakać.
- Chce zostać sam - powiedziałem bardzo cicho, nie byłem nawet pewien, czy dosłyszał. Siedział przy mnie jeszcze chwilę, nie odzywając się. Dalej czułem jego rękę, jednak nie potrafiłem teraz podnieść głowy. Nie miałem sił na cokolwiek. Nie dość, że zostałem całkowicie sam, to moje życie i tak nie ma już sensu. Kendall nie żyje, Katy i rodzice tak samo, w szkole i tak nie mam życia, w starej miałem jeszcze gorzej, zabijam tylko ludzi. Nic więcej. Po co tu żyć? Gdybym tylko miał więcej odwagi, zabiłbym się. Nawet w tej chwili, nie zważając na nic bym skoczył z okna na główkę, aby rozbić sobie doszczętnie łeb. Jednak jestem nawet na to za słaby. Nie dość, że słaby fizycznie, to także psychicznie.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz