Znacie to uczucie, gdy po jakiejś czynności do razu tego żałujecie? Ja właśnie poczułem to uczucie po raz... setny? Wiele razy czegoś żałowałem, tak jak w tej chwili, że dotknąłem jego skrzydeł. A gdy przygwoździł mnie do ziemi, nie miałem jak się schować, co było jeszcze gorsze. Od tamtego pobicia boję się takich reakcji, dlatego w tej chwili nie potrafiłem jakoś normalnie funkcjonować. Całe ciało się trzęsło, a język uciekł mi z gardła i zostawił samego na pastwę losu.
Pokręciłem przecząco głowa.
- L-lubię - jęknąłem cudem. Dalej próbowałem się jakoś uspokoić, ale teraz po prostu się bałem być w jednym pomieszczeniu z chłopakiem. Dlatego gdy on robił jajecznice, wróciłem na kanapę. Usiadłem po turecku, oparłem głowę o oparcie i zamknąłem oczy, próbując się w jakiś sposób uspokoić. Może za szybko go oceniłem? Eh...
Ashton po kilku minutach wrócił z dwoma talerzami gorącej jajecznicy. Przyjąłem talerz, a chłopak usiadł na fotelu. Poszedłem do kuchni po keczup, aby polać sobie nim jajka. Siedzieliśmy w ciszy. Po prostu bałem się odezwać. Tak, jestem tchórzem i trudno. Gdy zjadłem odstawiłem swój talerz do kuchni, po czym zrobiłem nam obu herbatę. Przyniosłem do pokoju także cukier, bo bałem się nawet zapytać ile słodzi. Nienawidzę tego uczucia.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz