Po tym jak chłopak zupełnie przestał się do mnie odzywać zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem się nie obraził. Wrócił z kuchni z cukiernicą w dłoni. Patrzyłem jak stawia ją na stół i lekką drżącą ręką nasypuje cukru do swojej szklanki. Uniosłem wysoko brwi. Nie...On się przestraszył? Naprawdę? Myślałem, że wybuchnę śmiechem ale że sytuacja była jaka była wolałem siedzieć cicho.
- Logan....-zacząłem nasypując sobie cukru do herbaty- Obraziłeś się? -spytałem
Chłopak siorbał herbatę nie za wszelką cenę unikając kontaktu wzrokowego. Czekałem chyba z pięć minut ale nie wydobył się z niego żaden odgłos.
- Ej no! Ja nie chciałem cię zabić! Uspokój się! -powiedziałem i wręcz nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na moje usta.
To naprawdę bawiło. Chłopak niewiele młodszy ode mnie ze strachu wciska się w kanapę i nerwowo bierze kolejne łyki herbaty. Widząc jednak, że on nie jest tego taki pewien spoważniałem.
- Logan. Nie chciałem ci nic zrobić. Przyjaźnimy się co nie?
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz