Upadek na podłogę nie był zbyt bolesny. Szybko podniosłem się na nogi ale moje wyrko było już zajęte.
- Podzieliłbyś się kanapą -mruknął Logan zamykając oczy
- Nie ma mowy, byłem tu pierwszy -powiedziałem
Nie zamierzałem odpuścić. Nie żeby jakoś specjalnie zależało mi na tej sofie ale sama kłótnia o nią była dość zabawna. Podszedłem do chłopaka i chwyciłem go za kostki. Zacząłem go ciągnąć z całej siły byle by tylko ściągnąć go z kanapy.
- Ale to moje mieszkanie! -krzyknął łapiąc się za oparcie.
- Teraz także moje -zaśmiałem się ciągnąc go jeszcze mocniej.
Logan puścił się kanapy a ja nieprzygotowany na to straciłem równowagę i padłem jak długi na podłogę tuż obok wilkołaka. Oboje leżeliśmy chwilę wpatrując się w sufit po czym, niemal równocześnie podnieśliśmy jak oparzeni by dalej toczyć bój o kanapę. Szanse nie były równe. Logan upadł bliżej więc szybciej do niej dobiegł i ponownie się rozłożył.
- Ej a ja? -spytałem
- Masz jeszcze parapet -mruknął i rzucił we mnie poduszką.
Zdążyłem ją złapać nim trafiła mnie w twarz. Już chciałem oddać chłopakowi ale zauważyłem, że zasnął. Postanowiłem odpuścić. Rozejrzałem się w okół. Nie pozostało mi nic jak spać na podłodze. Albo wcisnąć się w te wąskie miejsce na kanapie, którego króciutkie nogi Logana nie zajęły. Chociaż....są jeszcze fotele. Z tych wszystkich opcji wybrałem podłogę. Wziąłem poduszkę, którą przedtem obrzucaliśmy się z chłopakiem i położyłem ją pod głowę. Rozłożyłem skrzydła i przykryłem się nimi. Nim jednak zasnąłem miałem jeszcze ochotę na małe drażnienie śpiącego Logana. Rozprostowałem skrzydło i musnąłem mu piórem po nosie. Chłopak skrzywił się i wydał jakiś niezrozumiały pomruk po czym odwrócił się w drugą stronę. Przewróciłem oczami i poszedłem spać.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz