Westchnąłem. Nie mogłem zrozumieć czemu Logan to robi. Czemu daje sobą pomiatać....Rozumiem, że nie umiał się bić albo po prostu nie chciał tego robić ale w takim razie wystarczyłoby ignorować te zaczepki innych. Ja w każdy razie nie miałbym zamiaru sprzątać doniczki, którą ktoś wywalił na podłogę.
- Mógłbym...-zaśmiałem się gardłowo- Dać im nauczkę. Za ciebie.
Uwielbiałem bić się z innymi. Z resztą nieważne czy Logan się zgodzi czy nie ja i tak to zrobię. Pytam ze zwykłej uprzejmości.
- Nie -westchnął- Odpuść.
- Okey.....-powiedziałem w zamyśleniu a potem wstałem z ławki- Spotkamy się na kolejnej przerwie. Mam jeszcze coś do załatwienia.
Wiedziałem, że się nie zgodzi. Jak sobie chce. Ale ja i tak dam im nauczkę. Nie będę wspominał, że Logan ma coś z tym wspólnego, bo w końcu nie życzył sobie tego. Ruszyłem korytarzem na dół. Tam oczywiście spotkałem paru typków z jego klasy. Konkretnie dwóch. Wszyscy byli w wieku Logana a co za tym idzie, młodsi ode mnie. Wiedziałem, ze sprawa będzie prosta. Od niechcenia przeszedłem obok nich szturchając jednego w ramię. Natychmiast zareagował. Rzucił się na mnie a ja odepchnąłem go na ścianę zadając przy tym cios drugiemu. Biliśmy się póki nie zadzwonił dzwonek. Wtedy przez korytarz zaczęli przechodzić nauczyciele, którzy porozdzielali nas i dając naganę ruszyli na lekcje. Posyłając dwójce prześladowców wredne uśmieszki odszedłem zostawiając ich sam na sam.
Nie poszedłem na lekcję. Wiedziałem, że nie dam rady usiedzieć w ławce słuchając nudnych wykładów naszego profesora. Zamiast tego czekałem pod salą lekcyjną Logana opierając się o ścianę. Strasznie mi się nudziło ale kolumnie stojącej pośrodku korytarza wisiał zegar. Mogłem więc odliczać czas do dzwonka.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz