poniedziałek, 18 lipca 2016

Od Ashton'a C.D Logana

Po godzinie gry na gitarze odłożyłem ją i znów spojrzałem na chłopaka. Spał. Tylko jego unosząca się pod wpływem oddechu klatka piersiowa zapewniał mnie, że jeszcze żyje. Odwróciłem wzrok do okna a wtedy Logan cicho przemówił.
- Przepraszam cię. Jestem beznadziejnym ciężarem.
Drgnąłem, bo nie spodziewałem się, że już się obudził. Opuściłem nogi i nadal oparty o szybę mruknąłem.
- Przestań cały czas to powtarzać. Nie jesteś beznadziejny. Po prostu to sobie wmówiłeś. -zamilkłem a po chwili dodałem jeszcze- I nie jesteś ciężarem. A już na pewno nie dla mnie.
Leżał gapiąc się w sufit. Wyglądał okropnie. Blady, zakrwawiony. Nie mogłem go takiego oglądać. Poszedłem do łazienki i wziąłem czysty ręcznik po czym wróciłem do salonu. Usiadłem obok Logana i rzuciłem mu ścierkę na kolana.
- Masz, wytrzyj się.
Nie reagował. Patrzył tylko w ten sufit jakby widział w nim coś niezwykle interesującego.
- Logan Henderson -odezwałem się- Wycieraj tę twarz, bo jak nie to ci pomogę.
Uśmiechnąłem się przy tym szeroko.

Logan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz