A więc chce bym go zabił? Chce mnie opuścić i sprawić, że znów każdy dzień będę spędzał sam? No ale czego ja się spodziewałem? W końcu mając do wyboru spotkanie w niebie z rodziną i chłopakiem bądź zostanie na ziemi z niedawno poznanym antyspołecznym Ashton'em....wybór był oczywisty. A mimo to zabolał mnie. A jeszcze bardziej zabolało mnie to, że chce bym to ja go zabił. Tak jakby uważał, że byłbym do tego zdolny. Żal przerodził się w gniew. Tylko do tego byłem mu potrzebny? Żeby go zabić? Gwałtownie podniosłem się kanapy i ruszyłem do wyjścia.
- Nie Logan. Jak chcesz się zabić musisz to zrobić sam. -odparłem i wyszedłem na korytarz nie odwracając się nawet na chwilę.
Chciałbym odwieść go od tego pomysłu ale jaki to ma sens? Ma tak przesrane w życiu, w dodatku jeszcze pozabijał jedyne ważne dla niego osoby....Nawet gdybym spróbował pewnie nic by z tego sobie nie robił.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz