Gdy Logan zamknął się w łazience udałem się do swojego pokoju. Nałożyłem czyste ciuchy, poczesałem włosy, wziąłem prysznic...no może w innej kolejności ale mniejsza z tym. Na ramię zarzuciłem plecak i łapiąc w locie kanapkę, którą sobie wcześniej przyrządziłem wyszedłem na korytarz. Zjadłem ją zaledwie po trzech kęsach. Nie najadłem się zbytnio ale będę miał jeszcze czas. Myślałem, że wręcz eksploduję z radości i ekscytacji. Pewnie Logana zaczynało już to denerwować ale co ja poradzę. Czasem już mam jakieś takie skłonności do dziecinnych zachowań.
Ruszyłem od razu do klasy. Nie zachodziłem po chłopaka, bo i tak już pewnie wyszedł z pokoju. /na lekcję dotarłem punktualnie co się rzadko zdarza, więc musiałem słuchać ironicznych pochwał belfra przez pierwsze kilka minut. Potem już tylko siedziałem w ostatniej ławce gapiąc się przez okno bądź rysując po zeszycie sylwetki wilków. Te 45 minut dłużyło mi się w nieskończoność. A to dopiero pierwsza lekcja. Po dzwonku na przerwę od razu pomknąłem szukać Logana.
- O tu jesteś -powiedziałem łapiąc go za ramię i ciągnąc pod drzwi wejściowe gdzie nikogo po za nami nie było- I jak? Czujesz już coś? Jakieś drgawki? Wyrosły ci kły?
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz