- Lody! -krzyknąłem,a ton mojego głosu przypominał nieco pięcioletnie dziecko.
Logan uśmiechnął się i wyciągnął deser z lodówki, po czym zamknął drzwiczki. Z szuflady wyciągnął dwie łyżki i podając mi jedną zajął miejsce przy stole na przeciw mnie. Jedliśmy lody prostu z pudełka. Ja połykałem je większymi porcjami natomiast on małymi. Poczułem się trochę niezręcznie, że sam wyżrę prawie całą porcję, więc po zjedzeniu połowy zaprzestałem i zacząłem bawić się łyżeczką. Machałem nią na prawo i lewo, stukałem w pudełko uniemożliwiając tym Loganowi spokojne jedzenie.
- Myślisz, że wstawią ci je do ciszy nocnej? -spytałem- Bo jak nie to to by oznaczało, że nie zamknął cię w pokoju.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz