- Nic a nic? Naprawdę? -spytałem nieco zaskoczony
Nie sądziłem, że ten upadek mógł być na tyle poważny, że uszkodzi mu pamięć. Logan pokręcił głową. Patrzył się w jakiś nieistniejący punkt na przeciwległej ścianie. Właściwie zaczynałem mieć wątpliwości czy mnie słucha.
- W sumie....Możesz tu jeszcze trochę posiedzieć -odparłem podnosząc się z kanapy
Chłopak jakby wyrwany z zamyślenia spojrzał na mnie unosząc wysoko brwi.
- Naprawdę? Ale ja chyba....może powinienem już pójść? -sposób w jaki to wypowiedział sprawił, że zacząłem się zastanawiać czy pytanie było skierowane do mnie czy do jego samego.
Mimo to postanowiłem odpowiedzieć.
- Możesz zostać. Mnie tam nie przeszkadzasz -powiedziałem wzruszając ramionami- Jesteś głodny?
Logan znów pokręcił głową. Zdążyłem się już zorientować, że nie jest zbyt rozmowny. Ruszyłem do kuchni. Rano przyszedł dostawca z pizzą ale nie zdążyłem tknąć nawet kawałka. Potem ten wypadek w lesie...Wziąłem pudełko i wróciłem do salonu.
- Jakby co, to się częstuj -położyłem pudełko na stół i usiadłem na kanapie obok Logana.
Chłopak zerknął na pizzę. Oczy dziwnie mu zabłyszczały a ja właśnie uświadomiłem sobie, że nie wiem kim on właściwe jest. Nie żeby w jego przypadku miało to jakieś znaczenie....nie wyglądał na groźnego. Ale mimo to wolałbym wiedzieć.
- No więc, kim jesteś? -spytałem- W sensie rasa?
Obstawiałbym anioła ale nie miał skrzydeł. Chłopak na chwilę oderwał wzrok od pudełka i spojrzał na mnie.
Logan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz