Kolejka była piorunująco duża, a za nami, nadal zbierały się tłumy. Czekaliśmy z piętnaście, może dwadzieścia minut. W końcu zajęliśmy dwa miejsca, przypięli nas specjalnymi pasami. Rozejrzałem się dookoła. Byli tu najróżniejsi ludzie, kilku nawet czarnych. Mnóstwo par. Spojrzałem ukradkiem na Sophię, przyglądała się konstrukcji... wagonu? Nie wiem, czy można to tak nazwać.
- Jakbyś się bała, możesz złapać mnie za rękę. - posłałem jej łobuzerski uśmiech.
Sophia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz