- Logan! - gdy tylko usłyszałem swoje imię wypowiedziane przez kogoś, kogo nie było w pokoju, wystraszyłem się i nerwowo się odwróciłem. Tym samym poślizgnąłem się na mokrych kafelkach łapiąc się za coś, co miałem pod ręką. Czyli za ubrania. Niestety nogą przywaliłem w szafkę pod zlewem, a ubrania puściłem. A gdzie to? Do toalety. Gdy wyszedłem w samym ręczniku, zobaczyłem chłopaka na kanapie.
- Ashton? - chciałem się upewnić wychodząc z łazienki, że to on. Głos był znany, a nie chciałbym nikogo obcego, gdy ja wychodzę z łazienki w samym ręczniku.
- Tak. Wpadłem w odwiedziny. Cieszysz się? - zapytał patrząc na mnie z uśmiechem. - Zapomniałeś ubrań? - popatrzył na mój ręcznik, a następnie podniósł wzrok na twarz.
- Poślizgnąłem się i upuściłem ubrania... - na chwilę zamilkłem, gdyż to było strasznie żałosne. - Do toalety - dokończyłem po czym podszedłem do szafy. Usłyszałem śmiech chłopaka i mu się nie dziwię. Mi też się chciało śmiać, ale tylko się uśmiechnąłem, gdyż moja ulubiona bluza została osyfiona. Wyciągnąłem z szafy przetarte dżinsy i białą koszulkę z czarnym napisem. - Kiedy tu wszedłeś? - zapytałem wchodząc do łazienki, gdzie zrzuciłem z siebie ręcznik, a następnie ubrałem się w normalne ciuchy.
- Nie dawno - odpowiedział. Wszedłem do pokoju i usiadłem obok niego na kanapie.
- Ciesze się, że przyszedłeś - odpowiedziałem w końcu na jego pierwsze pytanie. - Tylko następnym razem uprzedź, wtedy nie będę się mył - dokończyłem z uśmiechem.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz