No dobra. Jeden zero dla anioła. I co z tego?
- Farciarz - mruknąłem pod nosem po czym zadeptałem muchę stopą, a na przykleiła mi się do nogi. Skrzywiłem się, po czym podniosłem jedną nogę i zdjąłem ze skarpety rozgniecionego owada.
- Po prostu ja mam cela - zaśmiał się chłopak. Wyrzuciłem owada do kosza, żeby jego flaki nie rozeszły się po całym pokoju. Stanąłem przy kanapie, która się niestety rozłożyła na wskutek mojej wagi, gdyż chłopak oczywiście musiał z niej wstać. Podniosłem ją, a gdy usłyszałem charakterystyczne przejście, obniżyłem mebel, dzięki czemu stara kanapa wróciła. - I ty się dziwisz czemu ci nie wierzę, że jesteś agresywny jako wilkołak - chłopak wskoczył na mebel, by ponownie się na nim rozłożyć, ale tym razem po całości. A że ja siedziałem już na niej jako pierwszy, jego nogi wylądowały na mnie.
- Ironia losu - odparłem pod nosem zamykając oczy i kładąc ręce na jego stopach, gdyż pod głowa miałem poduszkę, a kieszeni nie miałem, przez co nie miałem co z nimi zrobić innego. - Ale żebym potem nie miał wyrzutów - ostrzegłem chłopaka. W sumie zdałem sobie sprawę, że muszę wygrzebać z szafki swój płaszcz. Niestety nie będę mógł ubrać się w normalne ciuchy, gdyż podczas przemiany rwą się one i są już do niczego. Dlatego ostatnimi razy chodzę goły. A tak na serio, to mam na sobie tylko ten czarny płaszcz, który sięga mi do kolan. W lesie podczas przemiany zdejmuje go, a potem szukam trzeciego dnia, gdyż drugiego muszę się ocknąć, a to trwa cały dzień.
<Ashton?>
- Farciarz - mruknąłem pod nosem po czym zadeptałem muchę stopą, a na przykleiła mi się do nogi. Skrzywiłem się, po czym podniosłem jedną nogę i zdjąłem ze skarpety rozgniecionego owada.
- Po prostu ja mam cela - zaśmiał się chłopak. Wyrzuciłem owada do kosza, żeby jego flaki nie rozeszły się po całym pokoju. Stanąłem przy kanapie, która się niestety rozłożyła na wskutek mojej wagi, gdyż chłopak oczywiście musiał z niej wstać. Podniosłem ją, a gdy usłyszałem charakterystyczne przejście, obniżyłem mebel, dzięki czemu stara kanapa wróciła. - I ty się dziwisz czemu ci nie wierzę, że jesteś agresywny jako wilkołak - chłopak wskoczył na mebel, by ponownie się na nim rozłożyć, ale tym razem po całości. A że ja siedziałem już na niej jako pierwszy, jego nogi wylądowały na mnie.
- Ironia losu - odparłem pod nosem zamykając oczy i kładąc ręce na jego stopach, gdyż pod głowa miałem poduszkę, a kieszeni nie miałem, przez co nie miałem co z nimi zrobić innego. - Ale żebym potem nie miał wyrzutów - ostrzegłem chłopaka. W sumie zdałem sobie sprawę, że muszę wygrzebać z szafki swój płaszcz. Niestety nie będę mógł ubrać się w normalne ciuchy, gdyż podczas przemiany rwą się one i są już do niczego. Dlatego ostatnimi razy chodzę goły. A tak na serio, to mam na sobie tylko ten czarny płaszcz, który sięga mi do kolan. W lesie podczas przemiany zdejmuje go, a potem szukam trzeciego dnia, gdyż drugiego muszę się ocknąć, a to trwa cały dzień.
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz