Skończyłem bandażować, więc wziąłem się za ranę na brzuchu.
- Tak czy siak mogłem się powstrzymać. Dobrze wiedziałem, jak to się może skończyć - odparłem dalej nie mogąc na niego spojrzeć. Podniosłem wzrok jedynie na jego skrzydło, które miało szramę. Od razu można było rozróżnić pazury wilkołaka. Wiedziałem, że chłopak nienawidził, gdy się ich dotyka. A ja mu przejechałem pazurami po nich. Myślałem, że zaraz wstanie i wyrzuci mnie przez okno, ale tylko zacisnął pięści. Widziałem, że jest bardzo zdenerwowany za to.
- Ale ja ci jednak nie wierzyłem - powiedział bardziej do siebie, a ja dalej miałem wzrok wbity w bandaż, który owijałem wokół brzucha. Siedzieliśmy w ciszy, aż skończyłem. Zużyłem cały bandaż, więc nie było czego już odkładać. Opuściłem koszulkę, po czym usiadłem na fotelu całkowicie podwijając obie nogi tak, że teraz mogłem z nich schować swoją nędzną twarz. I tak też zrobiłem. Może się bałem tego, że chłopak zaraz nie wytrzyma się na mnie rzuci? W sumie na tą myśl delikatnie się uśmiechnąłem. "Powróciłyby stare czasy" przeszło mi przez myśl, a uśmiech zszedł mi z twarzy tak samo szybko, jak się tak pojawił.
- Przepraszam - tylko tyle mogłem powiedzieć, bo co innego? Jednocześnie to moja wina, jak i jego. Jako wilkołak powinienem chociaż być świadomy tego co robię, a ja biegam jak oszalały, nie wiedząc co się dzieje. Rzucam się nawet na przyjaciela i w tym momencie powinienem uciec od niego. Ale musiałem go zaatakować. Może wezmę dodatkowe lekcję z opanowania?
<Ashton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz