Dziewczyna była nieco niższa ode mnie. Miała bursztynowe oczy, ktore idealnie pasowały do jej cery. Wyglądała na osobę pogodną, ale to mogły być tylko pozory. Szczupła i wysportowana blondynka. Miała także niezbyt długie ręce, oraz chude nogi. Jej głos był miły, a same słowa wydawąły mi się... delikatne? Tak. Tego słowa szukałem. Owa dziewczyna nazywała się Ashlynn. Gdy zadała mi pytanie dotyczące tego, co się stało, zamilkłem. Towarzyszya nam tylko cisza i ból, który na szczęście już mijał. Nie miałam na sobie żadnych większych ran, jedynie zadrapania. No i siniaki, które za jakiś czas ukażą się w granatowych kolorach. Całe ciało odczuwalo ból. No w końcu nie spadłem z kilku centymetrowego drzewa. Ono miało jakieś kilka metrów!
Szczerze, to niczego nie pamiętałem. Nie mogłem sobie przypomnieć wczorajszego dnia, jakbym był upity. Ale kaca też nie miałem. Może to na skutek wypadku? Przecież uderzyłem głową o ziemię, wszystko możliwe.
- Nie wiem – odparłem przerywając nurtującą ciszę w całym lesie. Nawet ptaki zamilkły wystraszone mną. Pewnie poczuły mój zapach wilka. - Nie pamiętasz wczorajszego dnia – wytłumaczyłem widząc jej zdziwioną minę.
Oparłem głowę o drzewo i zamknąłem oczy. Ciało może i byłe spokojne, bo obolale, ale w środku szalałem. Nie mogłem zrozumieć, jakim cudem niczego nie pamiętam. Niestety będę sobie tłumaczył, że to przez uderzenie w głowę, oraz, że pamięć wróci, gdy tylko ból zniknie. Albo przynajmniej siniaki miną. Ale to może trochę potrwać... Może lepiej, że nie wiem?
- Jesteś może ze Skyline Academy? - zapytałem. W końcu samemu nie uda mi się tam dojść. Nie jestem typem sportowca i zaraz się połamię.
<Ashlynn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz