środa, 19 października 2016

Od Scarlett

Zacisnęłam palce na książce, którą akurat trzymałam w rękach, gdy stanęłam przed wejściem do szkoły. Odwróciłam głowę w bok, gdzie stała moja, jak zwykle uśmiechnięta, siostra. Przełknęłam cicho ślinę, po czym zapytałam:
- Sal, czy ja naprawdę muszę tam iść?
Dziewczyna poprawiła kosmyk swoich rudych włosów, który spadł na jej czoło, po czym parsknęła śmiechem.
- No pewnie! Przecież chodzimy tam codziennie, a przypominam ci, że nikt cię nie zabije. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Dlaczego nie mogę być z tobą w klasie?-jęknęłam, spuszczając głowę. Poczułam ciepłą dłoń mojej siostry na plecach. Podniosłam wzrok, by zobaczyć jej pokrzepiający uśmiech.
- Chodź, młoda, idziemy - powiedziała i pchnęła drzwi szkoły, a ja jak cień ruszyłam za nią.
Już po chwili szłyśmy korytarzem, przepychając się pomiędzy chmarą ludzi. Wszyscy albo krzyczeli, albo się śmiali, albo chociaż rozmawiali. Tylko ja, starając się nie łapać z nikim kontaktu wzrokowego, szłam cicho za siostrą, która co chwilę przybijała komuś piątkę, albo się przytulała. Wywracałam delikatnie oczami za każdym razem. Może troszkę zazdrościłam jej tej pewności siebie. Tego czegoś, przez co każdy od razu ją lubił. Ona potrafiła po prostu się uśmiechnąć i od razu zyskać paru nowych przyjaciół, a ja miałam trudności nawet z dłuższą rozmową.
- Scarlett, mam tu lekcje- Sallei nagle się zatrzymała, przez co prawię na nią wpadłam. Uniosłam wzrok. Dziewczyna stanęła przy drzwiach prowadzących do jednej z sal. Westchnęłam cicho. - A ty, gdzie teraz masz?
- Piętro wyżej - mruknęłam, marszcząc brwi. Po chwili koło nas zaczęła się zbierać grupka ludzi, klasa Sallei. Znałam ich wszystkich, bo często bywali w naszym domu.
- Hej, Scarlett. - Jedna z koleżanek mojej siostry posłała mi ciepły uśmiech. Postarałam się go odwzajemnić, ale nie odezwałam się.
- Musisz już iść, kurczaczku, zaraz zaczną się lekcje - powiedziała Sal, kładąc dłoń na moim plecach. Delikatnie mnie popchnęła, najprawdopodobniej po to, żebym sobie poszła. Prychnęłam cicho pod nosem, przeklinając siostrę w myślach. Momentami wydawało mi się, że trochę się mnie wstydzi.
- Okej - mruknęłam. W momencie, gdy stawiłam pierwszy krok w stronę schodów, zadzwonił dzwonek. Szybko stanęłam jak najbliżej ściany, by napierający tłum mnie nie podeptał. Zaczęłam się denerwować. Tak bardzo nie lubiłam spóźniać się na lekcję. Za każdym razem, gdy wchodziłam do sali po dzwonku, czułam na sobie wzrok tych wszystkich osób. Okropne, naprawdę okropne uczucie.
Gdy wszyscy weszli już do sal, mogłam spokojnie ruszać. Skierowałam się w stronę schodów prowadzących na wyższe piętro. Miałam ochotę uciec, byleby nie wchodzić na lekcje, gdzie siedzi już pełno ludzi. Przełknęłam nerwowo ślinę i odruchowo poprawiłam włosy. Robiłam tak, gdy się stresowałam. Spuściłam wzrok, byleby nie napotkać czyichś oczu. W końcu każdy mógł wyjść do toalety, albo coś.
Szłam szybko, a dźwięk, który wydawały moje niewysokie obcasy, roznosił się po całym korytarzu, przez co mimowolnie się rumieniłam. Gdy byłam już prawie pod salą, poczułam lekki ból w ręce. Uniosłam wzrok i zobaczyłam chłopaka idącego w przeciwną stronę. Pewnie szturchnął mnie ręką, ale nie zauważył. Po chwili rzuciła mi się w oczy książka, która na pewno nie leżała na ziemi przed przejściem blondyna. Przez chwilę walczyłam ze sobą, czy odezwać się, czy nie. Wygrała jednak chęć pomocy, więc schyliłam się i podniosłam podręcznik.
- Hej, chyba wypadła ci książka - powiedziałam na tyle głośno, by chłopak mógł to usłyszeć.

<Thomas? wybacz, następne będzie już lepsze, obiecuję>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz