poniedziałek, 31 października 2016

Od Scarlett C.D Thomasa

Zaczęłam przeciskać się przez tłum. Akurat miałam okienko, więc zmierzałam w stronę klasy Sallei. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy spojrzałam na swój nadgarstek, gdzie znajdował się numer telefonu. 
-Tak w ogóle, jestem Thomas!-usłyszałam jeszcze krzyk chłopaka. Odwróciłam głowę, by ostatni raz na niego spojrzeć, ale zniknął gdzieś w tłumie. Westchnęłam cicho, a moje myśli krążyły tylko wokół spotkania, które zaproponował. 
Udałam się pod salę lekcyjną mojej siostry. Zmarszczyłam brwi, gdy zauważyłam, że nie stoi ze znajomymi jak zwykle. Przełamałam swoją nieśmiałość i podeszłam do dziewczyny, którą znałam najlepiej. Często bywała u nas w domu, nieraz też ze mną rozmawiała.
-Hej, Katy, nie wiesz może, gdzie jest Sal?-mruknęłam w jej stronę. Szatynka posłała mi szeroki uśmiech i odgarnęła z twarzy swoje loki, po czym odparła:
-Poszła cię szukać.
-A wiesz, w którym kierunku poszła?-uniosłam brew. Zaczynałam się już stresować, bo w naszym kierunku zmierzała grupka chłopaków z klasy Sal. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Nie lubiłam ich. Zawsze byli wulgarni i tacy pewni siebie, wydawało im się, że mogą mieć każdą dziewczynę. Jeden z nich próbował poderwać nawet mnie, w ten nieprzyjemny sposób, ale wtedy w mojej obronie stanęła Sallei.
-Chyba na dół-odparła szatynka, nie zwracając już na mnie zbyt dużej uwagi. Przytaknęłam i szybko odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam przed siebie, nie odwracając się. Nie miałam najmniejszej ochoty łapać kontaktu, chociażby wzrokowego, z tamtymi typkami.
Zbiegłam po schodach, by znaleźć się na innym korytarzu. Od razu zauważyłam płomiennie rude włosy mojej siostry.
-I co, przeżyłaś?-zapytała ze śmiechem, gdy mnie zobaczyła. Nie byłam pewna, czy od razu opowiedzieć jej o Thomasie. Postanowiłam więc zataić moje spotkanie z nim. 
-Tak, ostatnio daję sobie jakoś radę-powiedziałam i rozejrzałam się, czy nikogo prócz nas nie ma na korytarzu. Na szczęście byłyśmy same.-Nie idziesz na lekcje?
-Oj, jak się spóźnię o paręnaście minut, to nic się nie stanie-machnęła ręką, równocześnie marszcząc delikatnie nos. Gdy otwarła usta, żeby coś powiedzieć, zmarszczyła brwi. Chwyciła mój nadgarstek, bo zapomniałam go jakoś za sobą schować.
-Co ty robisz?-zapytałam, próbując wyrwać rękę ze stalowego uścisku siostry. Bezskutecznie, ona zdecydowanie miała dużo siły.
-Co to jest?-fuknęła.
-Nic.
-Scarlett, wiesz, że jakbyś miała jakieś problemy, to masz mi mówić-powiedziała zirytowanym tonem. Wyrwałam rękę i osunęłam się od niej. Ogarnęła mnie nagła fala gniewu i irytacji.
-Dlaczego z ogóry zakładasz, że mam jakiś problem?-syknęłam.-Mam siedemnaście lat i naprawdę potrafię sobie radzić w szkole!
-W takim razie, co do cholery, masz na ręce?
-Numer telefonu! Nie widzisz?
-Czyj?-założyła ręce na piersi, a z jej oczu mogłam wyczytać, że była na mnie wściekła.
-Chłopaka, Sal, chłopaka. 
-Ty i chłopak?-zaśmiała się ironicznie, a moja fala gniewu natychmiast mnie opuściła, dając miejsce smutkowi. Naprawdę wielkiemu smutkowi. Zawiodłam się na mojej własnej siostrze.
-Tak, bo muszę cię zdziwić, ale nie tylko ty masz prawo do życia towarzyskiego, Sallei-powiedziałam cicho, po czym po prostu odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie, pozwalając niedużym łzom powoli spływać po moich policzkach. Słyszałam, że Sal próbuje mnie jakoś przeprosić, ale nie miałam ochoty jej słuchać. 
Skierowałam się w stronę łazienki. Spojrzałam do lustra i wzięłam parę głębokich wdechów. Moja własna siostra mnie wyśmiała. Naprawdę nie sądziłam, że dożyję takiego dnia. 
Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni komórkę. Zmarszczyłam brwi, patrząc na numer telefonu Thomasa. Postanowiłam przez chwilę nie zastanawiać się, co będzie potem i po prostu napisałam do niego smsa.
"Wiem, że masz teraz lekcje, więc nie dzwonię, żeby ci nie przeszkadzać, ale o której chciałbyś się spotkać?
Scarlett xx"

Thomas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz